fbpx
Piotr Sikora październik 2010

Trudne zalety pluralizmu

Spotkanie w jednej wspólnocie religijnej osób „przychodzących” różnymi ścieżkami z różnych „stron” stanowi wyzwanie dla tożsamości każdego wyznawcy – relatywizuje bowiem każdą poszczególną interpretację. Jako takie stanowi jednocześnie niezwykle cenne wydarzenie w życiu każdego człowieka religijnego.

Artykuł z numeru

Koniec religii czy różne ścieżki wiary? Debata z Charlesem Taylorem

Opublikowany w niniejszym numerze „Znaku” tekst Charlesa Taylora harmonijnie wpisuje się w szerszy kontekst innych tekstów kanadyjskiego filozofa (1), dotyczących przemian religijności, jakie zaszły w kulturze euroatlantyckiej od czasów średniowiecza.

Nie będę się tu wypowiadał na temat ogólnej trafności socjohistorycznych diagnoz Taylora. Sądzę jednak, że ma on rację, gdy zwraca uwagę na istniejący obecnie pluralizm ścieżek, którymi ludzie dochodzą do tego, co nazywają swoją wiarą religijną (Taylorowi chodzi w pierwszym rzędzie o wiarę chrześcijańską). Zasadne jest zatem pytanie postawione przez Redakcję „Znaku” o to, czy podążający tak różnorodnymi ścieżkami zmierzają do tego samego celu, czy choćby w podobnym kierunku.

Dlaczego jednak odpowiedź pozytywna wydaje się problematyczna nawet w przypadku, gdy mamy do czynienia z ludźmi deklarującymi przynależność do tej samej wspólnoty religijnej? Przyjrzyjmy się bliżej formom wiary, które opisuje Taylor, z których każda posiada różne, jak to nazywa Taylor, „zaplecze”(2).

Oto forma wiary, która powstać może w kontekście obrazu świata jako uporządkowanego dzieła transcendentnego kosmicznego Zegarmistrza i/lub Prawodawcy, dzieła, którego częścią jest ludzkie społeczeństwo, w swej idealnej (religijnej) wersji kierowane określonymi regułami prawa naturalnego: wiara jest tu przede wszystkim zachowywaniem wspomnianych reguł, życiem moralnym „porządnego” członka społeczeństwa, a ostatecznie  ludzkości; kwestia doświadczenia religijnego, osobistego rozwoju, przemiany świadomości, jedności z Rzeczywistością Ostateczną i tym podobne. zostają tu zupełnie zmarginalizowane lub sprowadzone do przyszłej, pośmiertnej nagrody za „dobre sprawowanie”. Oto zaś inna forma, którą Taylor określa jako wiarę „używaną do mobilizacji politycznej, splecionej z poczuciem tożsamości narodowej” – jest to wiara polegająca zasadniczo na jakiejś formie aktywności w sferze społeczno-politycznej, w sferze motywacji wspieranej uczuciami ewokowanymi przez symbolikę religijną. Oto wreszcie wiara zaistniała w kontekście spluralizowanego społeczeństwa kierowanego „etyką autentyczności”(3): osobisty wybór drogi do najpełniejszej samorealizacji, drogi wybranej spośród wielu różnych możliwości, ponieważ rezonuje z osobistymi odczuciami, gdyż jawi się jako najpełniejsza ostateczna odpowiedź na najważniejsze pytania, jest wypełnieniem pragnień rodzących się w głębi duszy, otwarciem przestrzeni osobistego rozwoju, ponieważ wiąże się z intymnym doświadczeniem religijnym.

Porównując wspomniane „ścieżki”, można zauważyć, że druga z nich (jak słusznie zauważa Taylor, szeroko rozpowszechniona w XX wieku, a obecna i dzisiaj, między innymi w Polsce) różni się od dwóch pozostałych tym, że jest zasadniczo skoncentrowana na rzeczywistości czysto immanentnej i odpowiednim w niej działaniu. Zarówno ta rzeczywistość, jak i prowadzone w niej działanie mogą być pojmowane i podejmowane bez perspektywy religijnej. Transcendencja, Bóg, pozostaje na drugim planie, wprzęgnięty w służbę tego co immanentne, uwarunkowane, światowe. Moc symboli religijnych zostaje wykorzystana do integracji wspólnoty politycznej, ma dawać siłę do podejmowania trudnych działań w tej sferze. Tym niemniej, religijne uniwersum symboliczne jest tu interpretowane z zewnętrznej perspektywy, której przyznaje się status nadrzędny, skutkiem czego sens nawet najważniejszych symboli religijnych bywa łatwo źle odczytywany lub zapoznawany. Dotyczy to zwłaszcza tego aspektu znaczenia symboli religijnych, który relatywizuje wartość tego, co polityczne, na przykład narodu – zostaje on bowiem wprost odrzucony. Religia zostaje zinstrumentalizowana. Można postawić pytanie, czy taki typ „wiary” w ogóle posiada jeszcze religijny charakter. Jeśli bowiem przyjąć, że religia dotyczy tego, co w jakikolwiek sposób wykracza poza rzeczywistość uwarunkowaną, to jest tego, co Ostateczne i Nieuwarunkowane, „ścieżka” tu opisywana prowadzi do redukcji niszczącej religijny charakter wiary(4).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się