Mimo że powieści J.M. Coetzee’go do łatwych nie należą, nie podzieliły smutnych losów ambitnych dzieł dyskutowanych i żywych wyłącznie w murach uniwersytetów. Coetzee jest czytany, trudno pozostać wobec niego obojętnym. Tak o twórczości Coetzee’ego pisał dziennik „The Australian”: „Początkowo jego proza może wydawać się nazbyt powściągliwa. Jednak kumulatywny efekt detali, które dyskretnie powołuje do swojej służby, przyprawia o dreszcz; jest w nim to, co John Updike nazywa nieprawdopodobną elektrycznością”[1].
Południowoafrykańczyk z urodzenia, Australijczyk z wyboru, Coetzee ciągle zaskakuje rozpiętością „siatki kartograficznej”, którą rozrysowuje swoją twórczością. Urodził się w Kapsztadzie w 1940 roku, obywatelstwo australijskie otrzymał w marcu 2006. Pierwszym językiem autora Hańby był angielski, którym posługiwali się jego rodzice, jednak z dalszymi krewnymi rozmawiał w afrikaans. Wielojęzyczność jest dla tego pisarza – wiecznie oscylującego na granicy kultur – stanem naturalnym. Myślę, że możemy mówić też o wieloetniczności jego literatury.
Mimo deklarowanej niechęci do podróżowania Coetzee uczył się i pracował łącznie na czterech kontynentach. W Afryce (RPA) studiował anglistykę i matematykę, w Europie zbierał materiały do pracy magisterskiej, w Stanach Zjednoczonych zaś pisał doktorat i wykładał na uczelni (doktorat otrzymał na Uniwersytecie w Austin w Teksasie, wykłady prowadził na nowojorskim Uniwersytecie Buffalo). Od przejścia na emeryturę mieszka w Australii, gdzie został honorowym wykładowcą Uniwersytetu w Adelajdzie.
Kiedy w 2003 roku dowiedział się o przyznaniu mu Nagrody Nobla, w pierwszym odruchu zapowiedział, że na ceremonii w Sztokholmie się nie pojawi. Niebezpieczeństwo było realne – znawcy pisarza pamiętali, że Coetzee nie odebrał wcześniej osobiście swoich dwóch Bookerów, i to wcale nie z powodów politycznych. Coetzee obsesyjnie chroni swoją prywatność, stroni od spotkań i literackich imprez, podobnie unika odpowiedzi na pytania o znaczenie swojej twórczości. Z kolei odpowiadając na pytania o korzenie, wciąż opiera się próbom przyklejenia mu etykietki pisarza reprezentującego „afrykańskość” bądź jakąś tam „afrykańską tożsamość”. Odpowiedź na to ulubione przez biografów pytanie pozostawmy w gestii samego zainteresowanego; ja osobiście chciałabym natomiast zastanowić się nad tym, jak można by rozrysować twórczość Coetzee’ego na mapie świata, jak konkretne (autentyczne i wyobrażone) punkty globu znajdują odzwierciedlenie w kolejnych powieściach Noblisty, wreszcie jak, rzutując sytuację konkretnego kraju na psychikę i ciało postaci, Coetzee często stwarza swoiste „geografie ciała”, przestrzenie mentalne i transformuje problemy polityczne w krajobrazy imaginacyjne.
Afryka
Wrażliwość Coetzee’ego lokuje jego twórczość w punktach zapalnych świata, ale nie tego, który znamy z mediów – Coetzee jest geografem peryferii, zapomnianych lądów, przestrzeni wyrzuconych poza obszar zainteresowania wielkiego świata i jak sejsmograf odnotowuje jego wstrząsy. Naturalnym pierwszym obiektem pisarskiego zainteresowania ten urodzony w Kapsztadzie potomek duńsko-angielskich imigrantów czyni Afrykę, w szczególności Republikę Południowej Afryki – trudno jednak szukać w jego życiorysie wypowiedzi o charakterze politycznym. Problemy, z jakimi zmaga się kontynent, niejako ogniskują się w przestrzeniach RPA. W werdykcie Komitetu Noblowskiego napisano, iż „twórczość Coetzee’ego biegnie niczym kabel wysokiego napięcia przez nieprzyjazne, południowoafrykańskie krajobrazy”. Bezpośrednio krajobrazy te rozrysował Coetzee w quasi-pamiętniku Lata chłopięce i w Hańbie, najlepszej według krytyków powieści noblisty. Niebezpośrednio RPA figuruje w każdej prawie z jego powieści, również w tych parabolicznych. Komunikat Komitetu Noblowskiego obwieszczał przyznanie nagrody „temu, kto w niezliczonych odsłonach portretuje przedziwne uwikłanie outsidera”. Coetzee rozrysowuje mapy mentalne swoich bohaterów, rzutując je na mapy fizyczne – i polityczne – a własne „uwikłanie outsidera” przedstawił poniekąd właśnie w Latach chłopięcych, powieści obrazującej rodzącą się w bólach, pokiereszowaną i rozbitą tożsamość bohatera.