1.
Każdy esej zawarty w książce Małgorzaty Łukasiewicz opatrzony został rodzajem „stopki” sprawiającej wrażenie, iż mamy do czynienia z recenzjami. Wyliczmy zatem, kto w owych stopkach się znalazł. Zapewniam, że wylicznaka będzie wielce interesująca (wyliczam po kolei): Grass, Mann, Apollinaire, Kochanowski, Naborowski, Kornfeld, Proust, Ransmayr, Walser, Prus, Gombrowicz, Frisch, Goethe, Benjamin, Keller, Mickiewicz, Kant, Lichtenberg, Miłosz, Nietzsche, Constant, Jeleński, Tournier, von Schmidt, Sebald, Wittgenstein, Adorno, Diogenes Laertios, Kubiak, Herder, Balzac, Kracauer, Aragon, Chesterton, Broch, Hofmannstahl, Perec, Thoreau, Collodi, Owidiusz, Hawthorne, Shelley, Fontane, Bachelard, Heine, Krajewski, Chamisso, Arendt, Pasternak, Sobolewska, Szymborska, Bereza, Andersen, Bieńczyk, Nabokov, Rorty, Burger, Kehlmann, Bułhakow, Molier, Szekspir, Rousseau, Platon, Schopenhauer, Heidegger, Camus, Capote, Baudelaire, Kolumb, Wittlin, Flaubert. Niektórzy bohaterowie powracają w stopkach wielokrotnie, między innymi Benjamin, Mann i Nietzsche.
2.
Małgorzata Łukasiewicz nie pisała oczywiście żadnych „recenzji”. Utwory zamieszczone w tomie Rubryka pod różą przekraczają podziały gatunkowe: są znakomitą prozą eseistyczną, czyli próbą całości. Małgorzata Łukasiewicz rozmawia z bohaterami swoich esejów i jest to poważna rozmowa, dotycząca najbardziej elementarnych spraw związanych z pisaniem i z życiem. Eseje Małgorzaty Łukasiewicz najbardziej przypominają Próby Montaigne’a, chociaż ten bohater nie znalazł się w żadnej „stopce” zamieszczonej w książce.
3.
W eseju Historia z morałem Małgorzata Łukasiewicz napisała, że w znakomitej Bibliografiii niemieckiej w polskich przekładach opracowanej przez Jacka St. Burasa na pierwszym miejscu pod względem liczby wydań w Polsce znajduje się niejaki Christoph von Schmidt. Zajmuje on w bibliografii dwadzieścia trzy strony i wyprzedza o wiele długości zarówno braci Grimm, Goethego, jak i Tomasza Manna. Kim jest Christoph von Schmidt? Autorka Rubryki pod różą nie wiedziała, jej znajomi nie wiedzieli, a ja dowiedziałem się o nim od Małgorzaty Łukasiewicz.
Lider niemieckich autorów tłumaczonych na polski żył w latach 1768-1854, był księdzem katolickim i autorem licznych opowieści dydaktycznych, nawiązujących do romansów oraz hagiografii.
Małgorzata Łukasiewicz:
Nie ma się co przejmować, nie ma co szlochać i wpadać w zwątpienie, gdy na aktualnych listach bestsellerów próżno wypatrujemy prawdziwie dobrej literatury. Nie ma się co martwić. Tacy ulubieńcy publiczności przychodzą i odchodzą, nie pozostawiając po sobie żadnych śladow.
I tego się trzymałam, póki niedawno nie sięgnęłam znów po Lalkę. Czytuję Lalkę regularnie i jeszcze się chyba nie zdarzyło, żebym podczas kolejnej lektury nie odkryła czegoś, na co przedtem nie zwróciłam uwagi. Dochodzę do rozdziału Dusza w letargu i proszę: Wokulski “zaczął czytać książki znane mu jeszcze z epoki dzieciństwa albo z piwnicy Hopfera. Z niewymownym wzruszeniem odświeżał w pamięci: Żywot św. Genowefy, Różę z Tannenburgu, Rinaldiniego, Robinsona Kruzoe, a nareszcie – Tysiąc i jedną noc. Znowu zdawało mu się, że już nie istnieje czas ani rzeczywistość i że jego raniona dusza uciekłszy z ziemi błądzi po jakichś czarodziejskich krainach, gdzie biją tylko szlachetne serca, gdzie podłość nie stroi się w maskę obłudy, gdzie rządzi wieczna sprawiedliwość kojąca bóle i nagradzająca krzywdy…“.