fbpx
z Tadeuszem Mazurczakiem rozmawia Sebastian Duda kwiecień 2008

Nie zostawiać etyki na boku

Osiągnięcia genetyki przedstawia się często w tonie niezdrowej sensacji lub jako zagrożenie. Konwencja bioetyczna gwarantuje, że będą one wykorzystywane dla dobra pacjentów.

Artykuł z numeru

Dzieci Boże z probówki. Chrześcijanie wobec in vitro

Wywołany niedawno temat refundacji zabiegów in vitro ukazał jasno, że w Polsce nie mamy regulacji prawnych dotyczących zastosowań osiągnięć współczesnej biologii i genetyki w praktyce medycznej. Dlaczego takich regulacji nie ma?

Ich podstawą powinna być konwencja bioetyczna Rady Europy z Oviedo z 1997 roku. Została ona podpisana przez Polskę jeszcze za czasów rządu premiera Buzka. Od tamtej chwili jednak nie została ratyfikowana przez polski parlament. Sam, począwszy od 2003 roku – jako prezes Polskiego Towarzystwa Genetyki Człowieka – wysyłałem listy (poparte czasem apelem podpisanym przez polskich lekarzy genetyków i biologów molekularnych) do kolejnych marszałków Sejmu: Borowskiego, Oleksego, Jurka i ostatnio Komorowskiego, prosząc o zajęcie się ratyfikacją konwencji. Za każdym razem otrzymywałem odpowiedź, że sprawa została przekazana do sejmowej Komisji Zdrowia. Poczym następowała cisza.

Dlaczego ratyfikacja tej konwencji jest tak ważna dla Polski?

To akt normatywny, określający standardy postępowania lekarskiego, w których podmiotem działań medycznych staje się osoba pacjenta niezależnie od etapów jego rozwoju. konwencja powinna być podstawą wszelkich praw regulujących problemy medyczne związane z postępem nauki i zastosowaniem biologii w medycynie. Jej ratyfikacja wymusi regulacje lokalne w Polsce dotyczące także, choć nie wyłącznie, statusu ludzkiego embrionu. Regulacje te powinny wynikać z debaty publicznej, gdyż konwencja nakłada obowiązek jej przeprowadzenia w państwie, które ją ratyfikowało. Artykuł 4 konwencji podkreśla ponadto wagę standardów zawodowych. Nieetyczne jest oferowanie społeczeństwu i pacjentom metod, które są niewiarygodne, a jeśli jest jakiś procent niepewności, to informacja ta powinna być przekazana pacjentowi przed decyzją o poddaniu się badaniom. Pacjent ma prawo do pełnej informacji, do rzetelnej porady przed badaniem i po. Na informacji i poradzie powinna się opierać, co konwencja wyraźnie podkreśla, świadoma zgoda pacjenta na wykonywanie na nim wszelkich działań medycznych.

W wypadku stosowania techniki zapłodnienia pozaustrojowego w Polsce – na co wskazują lekarze genetycy – pacjentów często nie informuje się wcale o przyczynach ich niepłodności, sugerując, że jedyną odpowiednią metodą dla nich jest in vitro.

No właśnie. Powszechna wiedza o procedurach medycznych w Polsce jest, delikatnie mówiąc, niepełna. Ponieważ przyczyn niepłodności jest wiele – to wiedza książkowa – jest też cały wachlarz metod wspomagania rozrodu. In vitro nie jest metodą jedyną. Może być ono stosowane w pewnych przypadkach niepłodności, ale nie we wszystkich. Są przypadki, w których metody wspomaganego rozrodu nie mają żadnego zastosowania. Kobieta może mieć na przykład poważną wadę macicy i niemożliwe jest wszczepienie zarodków. Przekaz publiczny, że dzięki in vitro uszczęśliwimy ludzi, którzy nie mogą mieć dzieci, niesie ze sobą niepełną wiedzę, ponieważ metod wspomaganego rozrodu nie można oferować wszystkim. Mówiąc o problemie ludzkiej bezpłodności, nie powinniśmy bezrefleksyjnie podsuwać jednego rozwiązania. In vitro może być bowiem skuteczne tylko w części przypadków. I trzeba tu wyraźnie podkreślić, że poziom skuteczności in vitro jest raczej niewysoki. W Polsce to 25-30 procent. Czyli zastosowanie in vitro kończy się narodzinami dziecka tylko u co czwartej, co trzeciej pary.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się