Olimpijski medalista Carl Lewis powiedział kiedyś, że istotą życia jest odpowiednie wyczucie czasu. Ponieważ w okresie poprzedzającym ceremonię otwarcia igrzysk w Pekinie oraz podczas samych zawodów miliardy czujnych par oczu na całym świecie będą się przypatrywać Chinom, wielu obserwatorów tego kraju ma nadzieję, że stworzy to odpowiednią możliwość promocji idei praw człowieka i wolności politycznej w tym kraju. To życzenie mogłoby się sprawdzić, gdyby tylko wspólnota międzynarodowa – lub jej część – zajęła zdecydowane stanowisko i skorzystała z okazji, by wysłać Pekinowi czytelną wiadomość w tej sprawie. Spośród wielu strategii, które wobec Chin stosują inne państwa, trudno wybrać jedną, która najlepiej wykorzystałaby szansę, którą niosą ze sobą igrzyska.
Mnogość spojrzeń na Chiny wiąże się z gwałtownym rozwojem ekonomicznym tego kraju, który budzi w nas równocześnie podziw i strach, optymizm i lekceważenie. Kiedy pierwszy raz stajemy pod wystrzelającymi w niebo drapaczami chmur i jarzącymi się neonami nocnego Szanghaju lub Pekinu, kiedy czujemy wibrującą energię tych miast, nasza czujność może szybko ulec uśpieniu i skłonni jesteśmy uwierzyć, że są to normalne, tętniące życiem centra miejskie wschodniej Azji, podobne do Seulu czy Tajpej. Ale prawdziwe Chiny różnią się nieco od rozwiniętej ekonomicznie i demokratycznej Korei Południowej – podobnie jak różni się od niej autokratyczna i anachroniczna Korea Północna. Tradycyjny model komunistycznej gospodarki jest tam, jak powiedziałby Marks, „skażony” kapitalistyczną chciwością; silny, smoczy chwyt, za pomocą którego władza trzyma w ryzach całe społeczeństwo, budzi przerażenie.
Definiowanie Chin w kategoriach systemu politycznego i ekonomicznego staje się coraz trudniejsze, mamy bowiem do czynienia ze społeczeństwem, które pokazuje światu różne oblicza. Ekonomiści i sinolodzy jednakowo zawodzą, gdy przychodzi do wyjaśnień: do opisu Chin używają pojęć tak różnych jak: „kapitalizm państwowy”, „socjalizm z chińską (lub nazistowską) twarzą”, „neoleninizm”, „socjalizm zorientowany na rynek” – lub łączą je ze sobą. Takie hasła oddają chińską rzeczywistość tylko częściowo.
Większość państw świata jest obecnie zaangażowana w jakąś formę handlu z Chinami. W efekcie niektóre rządy sprawiają wrażenie, że gotowe są zignorować fakt, iż Chiny ciągle pozostają krajem, w którym rządzi jedna partia, Komunistyczna Partia Chin (KPCh), oraz że – w przeciwieństwie do byłych państw bloku wschodniego – kraj ten nigdy nie porzucił dyktatury komunistycznej. Stanom Zjednoczonym sformułowanie spójnej polityki wobec Chin utrudniają – rosnący deficyt w handlu z Chinami oraz olbrzymie zadłużenie w chińskich obligacjach rządowych. Podobnie zaangażowane w handel państwa członkowskie Unii Europejskiej (zarówno wspólnie jak i w pojedynkę) martwią się deficytem handlowym w stosunkach z Chinami.