Posłuszeństwo? Autorytet? Powiedzmy wprost: tytuł książki Stanleya Milgrama – Posłuszeństwo wobec autorytetu – nie zachęca do lektury. Uczciwie i precyzyjnie określa obszar refleksji, co jednak nie zapowiada przyjemności poznawczych, nie sygnalizuje wiele nowego. Czegóż się bowiem po takim sformułowaniu można spodziewać: że posłuszeństwo wobec autorytetu jest powszechnikiem kulturowym? Że jest ono koniecznie potrzebne? Że piękniejsze posłuszeństwo od nieposłuszeństwa?
Tymczasem opublikowana po raz pierwszy w USA w roku 1974 książka Milgrama nie podtrzymuje funkcjonujących potocznie mniemań na temat istoty autorytetu i posłuszeństwa wobec niego. Milgram nie dołącza do jednogłosu wieszczącego kryzys cywilizacji zachodniej z powodu upadku autorytetów. Wręcz przeciwnie: przeprowadzone przez niego testy z zakresu psychologii społecznej dowodzą, że naturę ludzką charakteryzuje niebywała skłonność do posłuszeństwa wobec poleceń osób uznanych za autorytety, w tym szczególnie osób reprezentujących jakąś instytucję. W rozróżnieniu Józefa Marii Bocheńskiego[1] byłaby to bardziej skłonność do posłuszeństwa wobec autorytetu deontycznego – „szefa” – niż wobec autorytetu epistemicznego – autorytetu „wiedzącego”. I jeśli cokolwiek, to właśnie ta opisana przez Milgrama, skądinąd wartościowa, gotowość do podporządkowania się prawomocnej władzy może stać się przyczyną końca naszej cywilizacji. W każdym razie bezmyślne posłuszeństwo to zjawisko bardziej niepokojące niż brak posłuszeństwa.
Nieposłuszeństwo wobec władzy jako akt wolności, jako akt racjonalny, jako objawienie się działania w człowieku głosu sumienia, nieposłuszeństwo jako fakt etycznie elitarny – jeśliby te określenia miały wpłynąć tylko na przeformułowanie głębokich warstw polskiej pedagogiki i dydaktyki nieustannie miotających się pomiędzy karykaturami dwóch skrajnych koncepcji wychowania do posłuszeństwa i wychowania do wolności, to społeczna korzyść z lektury tekstu Milgrama byłaby ogromna. Pomiędzy tymi dwiema koncepcjami rozpościera się bowiem codzienność, w której dzieci posłuszne wolimy od nieposłusznych. Tymczasem tę codzienność powinny zapełnić dzieci myślące, na przykład takie, które – w nieco prostszej realizacji słownej – zapytują, co robić, jeśli polecenie władzy jest sprzeczne z przykazaniami Bożymi. Do czasu, kiedy takie pytania padają, o przyszłość cywilizacji nie trzeba się kłopotać.
Na czym polega doniosłość badań Milgrama, skoro należą one do zestawu klasycznych już opracowań, „najczęściej cytowanych książek psychologicznych w całych dziejach psychologii”, jak pisze w okładkowej rekomendacji prof. Jerzy Siuta? Na czym polega waga książki, której tłumaczenie zapełniło po trzydziestu czterech latach od pierwszego wydania amerykańskiego poważną lukę na polskich półkach księgarskich?