Na początek pytanie startowe. Jakie Pana Profesora zdaniem były i są największe osiągnięcia i porażki II i III RP? Czy w ogóle możemy porównywać skalę dzieła tamtego dwudziestolecia z ostatnim?
Osiągnięciem jest na pewno funkcjonowanie. Wiemy, że istnienie państwa nie jest wieczne, że są choroby polityczne, państwa czasem się nie udają, tak jak noworodek czasem umierają i nie są zdolne do życia. Wydaje mi się, że i II i III RP były tutaj bardzo zdolne do życia. II RP była zamordowana. Ten kryzys w 1939 roku i śmierć II RP nie była śmiercią naturalną. Bardzo mały to miało związek z polityką rządku czy postawą społeczeństwa, problemami gospodarczymi itp. Można nawet powiedzieć, że tym bardziej II RP wyglądała zdrowo, im więcej była ona skazana na ten los. Ani Trzecia Rzesza, ani Stalin nie chcieli przyjąć zdrowej Polski. Oni tolerowaliby słabszą, chorowitą Polskę – tego nie wiem. Ale Polska była stosunkowo mocna, młoda, dynamiczna i rozwijała się. Było to dla Stalina i Hitlera nie do przyjęcia. Oczywiście, dzisiaj nie ma tego problemu.
A gdyby spojrzał Pan na to, co się nie udało. Wtedy nie udało się przetrwać państwu, ale było to spowodowane czynnikami zewnętrznymi. A jeśli chodzi o sytuację wewnętrzną, patrząc z szerszej historycznej perspektywy, co uzna się za największą porażkę ostatnich 20 lat?
Zobaczymy. Myślę, że bilans jest bardzo pozytywny. Można by było w 1989 roku spodziewać się różnych katastrof. Żadne z tych katastrof nie zdarzyły się, więc mówimy przede wszystkim o osiągnięciach. W pewnym sensie jest ten okres dwóch lat rządów PiS-u, które moim zdaniem nie tylko dosyć wstydliwe były, ale też symboliczne. Każdy nowy system rodzi sprzeciw, opór. Opór społeczny, opór czasem elit politycznych, różnych grup, które przegrały przez zmiany. W II RP ten odruch, ten odpływ zdarzył się w 1926 roku: zamach majowy i wprowadzenie reżimu sanacji, który był quasi-demokratyczny, półautorytarny. Ale trzeba też zrozumieć. To powstało w świecie, w którym już faszyzm istniał, kiedy już po rewolucji bolszewickiej były z każdej ze stron grozy ekstremalne. W III RP tego nie ma. Ja te rządy nazywam jak wymioty – ale ten organizm po prostu nie potrafił strawić pewnych rzeczy i wymiotował. Ale to wszystko jest, po pierwsze, wyłącznie wewnętrzne zjawisko, nie ma niczego wspólnego z sytuacją zewnętrzną, po drugie, miało jednak łagodny przebieg. Jako odpływ był łagodniejszy od zamachu majowego.
Czy nie jest też tak, że teraz na ostatnie dwadzieścia lat patrzymy z perspektywy Polski sukcesu, Polski członka Unii Europejskiej, NATO, Polski wzrostu gospodarczego. Być może jest tak, że łatwo zapominamy o rzeczach, które były zupełnymi podstawami, które konstytuowały pewne ramy, w których Polska istnieje. Jest to więc pytanie o nieuchronność pewnych zdarzeń. Na przykład: czy pojednanie z Niemcami po 1989 roku było nieuchronne? Czy takim nieuchronnym wydarzeniem, które stworzyło fundamenty wolnej Polski było wyprowadzenie wojsk rosyjskich z Polski?