Pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski odbyła się w dniach 2–10 czerwca 1979 roku i objęła: Warszawę, Gniezno, Częstochowę, Kalwarię Zebrzydowską, Wadowice, Oświęcim, Nowy Targ i Kraków[1]. Zarówno czas, jak i marszruta były wynikiem trudnego kompromisu między Kościołem a władzami PRL. Dochodząc doń, spierano się o wszystko: nie tylko o daty i miejsca, ale także o drogi i środki papieskich przejazdów. Nie był on ani tak łatwy, ani tak korzystny, jak sugeruje George Weigel („Jan Paweł II chętnie zamienił dwa dni na dziewięć oraz dwa miasta na sześć. (…) Rzekomy sukces komunistów w bitwie św. Stanisława okazał się klasycznym pyrrusowym zwycięstwem”[2]). Intensywność procesu katalizowała presja czasu: pielgrzymkę planowano pierwotnie na maj, a poważne rozmowy na jej temat ruszyły dopiero 14 lutego na posiedzeniu Komisji Mieszanej (przedstawicieli Rządu i Episkopatu).
Strona kościelna przystępowała do nich z projektem, który – w świetle późniejszych ustaleń – można uznać za program minimum: papieska wizyta miała trwać cztery dni: 11 maja (piątek) Jan Paweł II miał spędzić w Warszawie, 12 maja – w Częstochowie; w niedzielę (13 maja) w Krakowie miały się odbyć główne uroczystości związane z jubileuszem 900-lecia śmierci św. Stanisława; następnego dnia Papież miał wrócić do Rzymu[3]. Przebieg oraz wyniki rozmów poznajemy z odręcznej notatki sporządzonej tego dnia przez arcybiskupa Franciszka Macharskiego:
- Władze potwierdzają wolę przyjęcia Ojca Świętego z szacunkiem należnym Jego osobie.
- Zgłaszają zastrzeżenia co do terminu majowego.
- (…)
- Nie zgłaszają zastrzeżeń co do wizyty w Krakowie i (na św. Stanisława) w innym terminie, także w 1979 roku.
Dalszy fragment notatki streszcza – jak się wydaje – ustalenia poczynione już tylko w gronie reprezentacji kościelnej. Ksiądz Prymas postanowił prosić Ojca Świętego, by ten zaproponował władzom trzy możliwe terminy przyjazdu: 2–8 maja, 4–15 maja oraz 13–20 sierpnia[4]. Dla Metropolity Krakowskiego było oczywiste, iż dwa pierwsze terminy zostaną przez władze odrzucone. Z trzech propozycji za realną uważał wyłącznie termin sierpniowy i konsekwentnie godził się na przesunięcie daty zakończenia stanisławowskiego jubileuszu na 19 (zamknięcie synodu) i 20 sierpnia (centralna Eucharystia). W ostatnim (7.) punkcie notatki podsumowywał rachunek zysków i obaw: Nic nie tracimy (dla nas nie ma znaczenia czas i przestrzeń); zyskujemy obecność na synodzie! nie ryzykujemy konfrontacji z władzami [oraz] zamieszania dookoła nieudanego projektu wizyty: KTO WINIEN?
Najwyraźniej także po stronie kościelnej nie brakowało głosów, by z obchodów stanisławowych ipsa die uczynić warunek sine qua non papieskiego przyjazdu: albo w maju, albo w ogóle! Wszakże rozstrzygnięcie należało do Rzymu.