fbpx
Barbara Tyszkiewicz lipiec-sierpień 2009

Opuszczona kurtyna. Czterdzieści lat po śmierci Jerzego Zawieyskiego

Zawieyski czuł się przede wszystkim – jak to wielokrotnie podkreślał w Dzienniku – artystą, człowiekiem pióra najpełniej realizującym się jako dramatopisarz. Jego życiową fascynacją był teatr.

Artykuł z numeru

Świat w roku 2025. Prognozy, nadzieje, obawy

Rankiem 18 czerwca 1969 pod oknami rządowej kliniki przy ul. Emilii Plater w Warszawie znaleziono roztrzaskane o bruk ciało Jerzego Zawieyskiego. Niespełna dwa miesiące wcześniej pisarz doznał wylewu krwi do mózgu, a z racji pełnionych wcześniej godności – posła na Sejm PRL i członka Rady Państwa – poddany został leczeniu w szpitalu przeznaczonym dla elit ówczesnych władz państwowych i partyjnych. Dzięki pomocy lekarzy wkrótce odzyskał przytomność, ale częściowy paraliż ograniczył jego zdolność poruszania się i zniekształcił mowę. Ostatni raz widziano go żywego w przeddzień upadku na czwartym piętrze kliniki. Nie zgłosił się żaden świadek śmierci pierwszego prezesa warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej (KIK), a niewyjaśnione okoliczności tego zdarzenia wzbudziły kontrowersje, które trwają do dziś[1]. Bez dotarcia do nowych, przekonujących dowodów odpowiedź na pytanie o przyczynę tego zgonu może być wszakże tylko hipotezą. W sferze faktów pozostają życiowe dokonania pisarza. Co z nich przetrwało w pamięci pokoleń? Jak przewartościował je upływający czas?

Zawieyski czuł się przede wszystkim – jak to wielokrotnie podkreślał w Dzienniku – artystą, człowiekiem pióra najpełniej realizującym się jako dramatopisarz. Urodzony w 1902 roku syn Jana Nowickiego i Marianny z Kicińskich, rychło odrzucił metrykalne nazwisko i chrzestne imię Henryk, by w sztuce szukać zapomnienia o problemach biednego, półsierocego dzieciństwa i wykreować siebie w nowej postaci. Jego życiową fascynacją był teatr. Po ukończeniu w 1922 roku szkoły dramatycznej, prowadzonej przez Mariana Szyjkowskiego przy Instytucie Muzycznym w Krakowie, próbował sił w aktorstwie. Występami na scenach rodzinnej Łodzi zdobył sobie uznanie Juliusza Osterwy i w 1926 roku został przyjęty do zespołu Reduty. Młody aktor miał już wtedy za sobą debiut literacki (tom poezji pt. Strzępy,ogłoszony w 1921 roku pod pseudonimem Konar-Nowicki) i nadawał ostatnie szlify pierwszemu dramatowi Rycerze świętego Graala.

Dopiero jednak trzecia ze sztuk Jerzego Zawieyskiego – jak podpisywał się od 1924 roku – zatytułowana Człowiek jest niepotrzebny doczekała się w 1934 premiery (w Teatrze Kameralnym w Częstochowie). W tym samym roku jej autor ostatecznie zrezygnował ze scenicznej kariery i skoncentrował się na twórczości literackiej. Do wybuchu II wojny światowej decyzja ta zaowocowała czterema nowymi dramatami, granymi na deskach renomowanych teatrów w Warszawie i Poznaniu, a także prezentowanymi na antenie radiowej (Achilles Chróścik). Szczególny rozgłos zyskał Powrót Przełęckiego, pomyślany jako kontynuacja utworu Stefana Żeromskiego Uciekła mi przepióreczka. Inscenizacja przygotowana w roku 1937 w Teatrze Narodowym otoczona była aurą skandalu, jako że tuż przed premierą sprzeciwiła się jej Monika Żeromska.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się