fbpx
Karin Choinski lipiec-sierpień 2009

W obronie Miłosza

Chociaż przez autokomentarze Miłosz chciał wywrzeć wpływ na sposób odbioru siebie i swoich utworów, nie mógł zapobiec przyklejaniu sobie etykietek w rodzaju: katastrofista, moralista, poeta polityczny, poeta metafizyczny, wieszcz, komunista, kryptokomunista itd.

Artykuł z numeru

Świat w roku 2025. Prognozy, nadzieje, obawy

…jesteśmy bezbronni wobec czasu, który nastanie po naszej śmierci, wobec wszelkich przemian smaku, obyczajów, skali wartości, mód. Będą z nas brali, co im wygodne, odrzucali, co im niepotrzebne, i któż może przewidzieć, na ile ten obraz będzie podobny do naszego obrazu samych siebie?

Czesław Miłosz, Rok myśliwego 

 

Decyzja o pozostaniu poza granicami PRL, jaką Miłosz podjął w 1951 roku, spowodowała zakaz wydawania jego tekstów i podawania informacji o nim w encyklopediach i kompendiach literackich, co spowodowało, że zanim otrzymał Nagrodę Nobla w 1980 roku, był pisarzem ogółowi polskiego społeczeństwa nieznanym. Wyjątek stanowiły osoby zaprzyjaźnione i nieliczni czytelnicy mający dostęp do publikacji „Kultury” paryskiej lub druków tzw. drugiego obiegu. Ponadtrzydziestoletnia nieobecność na rynku wydawniczym i w świadomości polskich czytelników, nagłe pojawienie się masy tekstów, do których odbioru tylko nieliczni z polskich filologów i miłośników literatury byli przygotowani, stały się przyczyną paradoksalnych ocen i sporów literackich oraz ideologicznych, jak to przewidzieli niektórzy literaturoznawcy. Nagroda Nobla i wywalczone przez „Solidarność” złagodzenie cenzury wpłynęły na szerszą recepcję tekstów Miłosza w kraju oraz pojawienie się entuzjastycznych recenzji i laudacji z tej okazji. Miłosz awansował do roli wieszcza, mimo że bronił się przed przypisywaniem mu różnorodnych zasług, bo dostrzegał, iż jego teksty odczytywane są zbyt powierzchownie. Odczuwał sprzeczność między postrzeganiem siebie przez innych a ekspresją literackiego „ja”; w krytyce widział romantyczne tendencje utożsamiania literatury z życiem. Wyjaśniał, że to, co niektórzy uważają za patriotyzm i zaangażowanie społeczne, było zdeterminowane pewnymi koniecznościami, konkretną rzeczywistością historyczną, a często zbiegiem okoliczności i przypadkiem. Nie chciał być postrzegany jako pisarz polityczny, ale jako filozoficzny i medytujący poeta. Nie zgadzał się, że się go odczytuje jako moralistę, ponieważ inaczej pojmował moralność, twierdząc:

nie widzę żadnych specjalnie moralnych zasad w całej swojej twórczości. Raczej widzę, że jakimś cudownym zrządzeniem nie zbłaźniłem się tak jak różni moi koledzy. Ale to wynikało znowu nie z mojej silnej woli, czy wskutek mojego poczucia moralnego, tylko – w dużym stopniu – wskutek różnych układów, bardzo szczęśliwych okoliczności. (…) jestem na pewno bardzo daleki od tego obrazu etyki, który mam, ale do którego ani ja, ani moja twórczość nie pasują. Uważam siebie za człowieka, który nie dorasta do pewnego ideału. Moje życie nie ułożyło się tak, jak bym chciał, żeby się ułożyło – według wysokich zasad moralnych (AP, 128)[1].

Chociaż przez autokomentarze chciał wywrzeć wpływ na sposób odbioru siebie i swoich utworów, nie mógł zapobiec przyklejaniu sobie etykietek w rodzaju: katastrofista, moralista, poeta polityczny, poeta metafizyczny, wieszcz, komunista, kryptokomunista itd. Pisarz był świadomy tego, że w pewnym stopniu sam sobie zawinił, bo projektował swoją postać w rozmaitych rolach i przyjmował różne maski, prowadząc grę z czytelnikiem, w której zacierały się granice między rzeczywistością a fikcją:

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się