W ostatnich latach pod adresem rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej zajmującej się odzyskiwaniem utraconych dóbr Kościoła padały zarzuty (najwięcej kontrowersji budzą poszczególne przypadki rekompensat), które nadszarpnęły i nadszarpują jego autorytet. W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i Kościół, które w tym samym stopniu borykają się z fatalną schedą lat komunistycznego bezprawia, uznaliśmy, że ta sprawa powinna trafić na łamy „Znaku”. Zwróciliśmy się do kilku Autorów, reprezentujących różne środowiska i strony sporu, aby przedstawili własny punktu widzenia. Prosiliśmy o komentarz rzecznika Konferencji Episkopatu Polski ks. Józefa Klocha, ale wyjaśnił, że przestał zabierać głos na ten temat. Publikowane poniżej teksty pokazują wagę problemu i konieczność uczciwej debaty na ten trudny temat. Tylko ona może usunąć „kamień potknięcia”.
PRAWO I WYDZIEDZICZENIE
Zbigniew Baran
tyle dźwigamy naszych ojczyzn
na jednym grzbiecie jednej ziemi
lecz ta jedna jedyna której strzeże
liczba najbardziej pojedyncza
jest tutaj gdzie cię wdepczą w grunt
lub szpadlem który twardo dzwoni
tęsknocie zrobią spory dół
Zbigniew Herbert, Odpowiedź
W ostatnich latach doszło do wielu wydarzeń, które pokazują w dwuznacznym świetle działania rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej. Na marginesie bulwersującej decyzji Komisji, na mocy której Stowarzyszenie Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta (działające przy zgromadzeniu sióstr albertynek) otrzymało ziemię w Łopusznej, należącą przed 1945 rokiem do rodziny Lgockich/Kietlińskich, pisał Marian Tischner:
Dziwi fakt powołania do życia rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej zajmującej się przede wszystkim regulowaniem majątków i finansów odebranych Kościołowi. Dlaczego nikt nie przejmuje się regulowaniem bezprawnie zagarniętego majątku prawowitym dziedzicom? Dlaczego dokonuje się rekompensaty Kościołowi za mienie zagrabione przez komunistów kosztem zlikwidowanych majątków osób prywatnych? Jestem przekonany, że zakony, które otrzymują rekompensatę w postaci ziemi, czują, że coś jest nie „w porządku”, bo szybko i bez rozgłosu ziemię tę sprzedają, w myśl powiedzenia „lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu”. Jakim prawem przedsiębiorca kupujący w ten sposób ziemię od instytucji kościelnej staje się legalnym właścicielem podlegającym wpisowi do ksiąg wieczystych, skoro prawowici spadkobiercy żyją?[1]
List ten poprzez nadany przez redakcję tytuł Przez złe przepisy niszczeje dwór nie do końca oddaje – według mnie – właściwą intencję adresata. W przypadku dworu w Łopusznej nie można bowiem stwierdzić, że podlega on dewastacji, gdyż dzięki znajdującemu się w nim oddziałowi Muzeum Tatrzańskiego zachowany jest w nie najgorszym stanie.