Moja książka została dobrze przyjęta we Francji. Zarówno w prasie, jak i podczas licznych spotkań, na które mnie zapraszano, zauważyłem pewną zmianę. Dyskusje na temat stosunków polsko-żydowskich zaczynają wykraczać poza wąski krąg specjalistów, zajmujących się nimi od wielu lat. Stopniowo, dzięki intensyfikacji kontaktów od początku lat dziewięćdziesiątych,
dzięki podróżom i wymianom naukowym informacje rozprzestrzeniają się szybciej i skuteczniej, tłumaczone są ważne polskie teksty na temat stosunków polsko-żydowskich, ukazują się poważne artykuły. W ostatnich latach dużym zainteresowaniem cieszyły się poświęcone tej tematyce sesje naukowe, jak ta w 2005 roku w Bibliothèque national de France, dostępna dla szerokiej publiczności, czy też dwudniowa sesja zorganizowana w 2009 roku w Bibliotece Polskiej w Paryżu we współpracy z Radą Przedstawicieli Organizacji Żydowskich we Francji. W pewnym sensie ta książka ukazała się we właściwym czasie i osiągnęła swój cel. Byłem wzruszony, kiedy w 2009 roku otrzymała nagrodę za najlepszą książkę historyczną o tematyce żydowskiej przyznawaną przez Fonds Social Juif Unifié – najważniejszą organizację społeczności żydowskiej we Francji. Potwierdza to rozbudzenie zainteresowania stosunkami polsko-żydowskimi w środowisku Żydów francuskich.
Owa zmiana nie likwiduje jednak całkowicie istniejących uprzedzeń. Było mi dane to zaobserwować. Dyskusje bardzo szybko przeradzają się w pełne emocji spory. Angażują się w nie najróżniejsze środowiska, z wielką uwagą śledzą je także – co zupełnie naturalne – Polacy mieszkający we Francji od dwóch lub trzech pokoleń. Wielu z nich jest Żydami. Ich rodziny i oni sami opuścili Polskę często w dramatycznych okolicznościach. Wycierpieli nie tylko zbrodnie niemieckie, ale także antysemityzm i denuncjacje przez polskich szmalcowników, a później czystki z lat 1956 i 1968. Długo odwracali się plecami do ziemi, która jest dla nich przede wszystkim cmentarzem. Na skutek tych doświadczeń wciąż jeszcze żywią silne uprzedzenia, ale jednocześnie zaczynają stawiać sobie pytania. Niektórzy z nich udają się w podróż śladami rodzinnej historii, patrzą, jak ich dzieci i wnuki zaczynają interesować się Polską, uczyć się polskiego, i są zaskoczeni życzliwym przyjęciem przez Polaków.
Co się zatem nie zmienia?
Zacznijmy od spotykanej we Francji typowej postawy, polegającej na patrzeniu na Polskę z pewną wyższością. Jeśli chodzi o drugą wojnę światową i jej skutki, wielu zdaje się zapominać lub wręcz nie wiedzieć o rozmiarach katastrofy, o tym, że ten kraj został wymazany z mapy i poddany niewyobrażalnemu terrorowi nazistowskiemu. Zapominają wreszcie o ogromie strat. Francuzi, dumni z pojednania francusko-niemieckiego w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, które umożliwiło tworzenie wspólnoty europejskiej, oraz z włączenia zbrodni reżimu Vichy do pamięci oficjalnej, pytają czasem, dlaczego Polacy nie wykonali wcześniej swojej „pracy nad pamięcią”. Zdają się zapominać, że w tej części Europy trwała wówczas zimna wojna, a kraje znajdowały się pod panowaniem sowieckim.