Tomasz Nowak: Czy Brzeziński przewidział upadek komunizmu?
Patrick Vaughan: Myślę, że tak. Jedną z głównych tez jego pracy doktorskiej było twierdzenie, że Związek Radziecki nie stanowi jednej niepodzielnej całości, lecz składa się z wielu podbitych, pełnych resentymentu narodów. W jego ocenie ZSRR był staromodnym imperium. W czasie gdy rozpadały się imperia francuskie i brytyjskie, Związek Radziecki zwiększał ucisk swoich poddanych. Brzeziński wiedział, że Sowieci płyną pod prąd historii. ZSRR mógł starać się utrzymać przy sobie Ukrainę i Kaukaz, choć nie było to zadanie proste. Nacjonalizm był produktem naszych czasów. Można było użyć siły do zwalczenia tych ruchów, lecz koniec końców było to bezowocne. W ten sposób Brzeziński przewidział upadek ZSRR i mówił o tym już w latach 40. W roku 1979 był już o tym przekonany.
Brzeziński dążył do konfrontacji ze Związkiem Radzieckim na płaszczyźnie ideologicznej.
Oczywiście – mieliśmy tu do czynienia z konfliktem ideologicznym. Oznaczało to walkę o prawa człowieka i w konsekwencji konieczność stawienia czoła ZSRR w Afryce i Afganistanie. Zmieniliśmy sposób postrzegania odprężenia: z defensywnego na ofensywny. Polityka ta nie była nagłaśniana, ponieważ kwestie praw człowieka postrzegane były jako strata czasu – dotyczyło to także Reagana. Jeane J. Kirpatrick, konserwatywna publicystka, napisała głośny artykuł, w którym zarzucała Carterowi i jego polityce praw człowieka słabość w stosunku do ZSRR. Moskwa dobrze jednak wiedziała, jakie były cele Brzezińskiego. List wystosowany przez Sacharowa do Cartera w dniu inauguracji jego prezydentury w 1977 roku pokazał, że sowieccy dysydenci wsłuchiwali się w głos zza oceanu1. Brzeziński docierał do nich przez Radio Wolna Europa (RFE) i Radio Liberty.
W jakim stopniu młodzieńcze doświadczenia Brzezińskiego wpłynęły na jego koncepcje polityczne?
Bez wątpienia potężny wpływ na Brzezińskiego wywarł jego ojciec – matka także – ale ojciec był postacią kluczową. Pracował jako polski dyplomata w przedwojennych Niemczech i ZSRR. Był polskim patriotą o bardzo otwartym spojrzeniu na świat. Walczył przeciw bolszewikom pod Warszawą w 1920 roku. Pragnął przekazać swojemu synowi wiedzę o realiach tego świata. W latach 30-tych w Niemczech był świadkiem dojścia Hitlera do władzy i takie też były pierwsze polityczne wspomnienia młodego Brzezińskiego. Jego ojciec dopomógł w uratowaniu setek niemieckich Żydów dostarczając im wiz wyjazdowych. Menachem Begin w 1977 roku przyjechał do Białego Domu i wręczył Brzezińskiemu te dokumenty, dziękując za pomoc, jakiej udzielił jego ojciec. Jako dziecko Brzeziński otarł się o rzeczywistość stalinowską. Większość Amerykanów nie miała takich doświadczeń. Czytali pismo „The New Republic” [w latach międzywojennych pismo pozytywnie oceniało stalinowską Rosję – przyp. aut.] lub jemu podobne periodyki intelektualne. W tym czasie Brzeziński słuchał opowieści swego ojca, który w latach 1936–1937 pracował jako dyplomata w Charkowie. Zdarzało się, że ludzie, z którymi ojciec rozmawiał, znikali wkrótce bez śladu. Był to czas stalinowskich czystek. Już jako dziesięciolatek Brzeziński miał bardziej realistyczne spojrzenie na ZSRR niż większość amerykańskich intelektualistów z profesorskimi tytułami. Zapewne bolał i niepokoił go obojętny stosunek Amerykanów do Katynia i Jałty. Od 1938 roku wraz z ojcem, konsulem generalnym w Ottawie, mieszkał już w Kanadzie. Denerwowały go artykuły, które czytał w tamtejszej prasie. Swoje wojenne wspomnienia zapisywał w dzienniku. Dzięki ojcu miał wyrobione spojrzenie na ZSRR, był realistą i zdawał sobie sprawę, że Sowieci w czasie negocjacji bardziej respektują siłę niż słabość. Obejmując urząd doradcy prezydenta Cartera, wiedział już, że jeśli będziesz dla Rosjan miły, to oni to wykorzystają. Jedynie twarda postawa gwarantowała sukces.