fbpx
Dariusz Kałan marzec 2012

Polityka jako sztuka niemożliwego – przypadki Václava Havla

Havel wprowadził do języka polityki słowa: prawda, miłość, sumienie i moralność. Jego koncepcja była czasem przyjmowana wzruszeniem ramion, a jego samego narażała na zarzuty o pięknoduchostwo i marzycielstwo. Jednak to właśnie obserwacje z czasów działalności publicznej w największym stopniu zaważyły na uwzniośleniu „niepolityczności polityki”, czyli tego, co wyszydzano jako mesjanistyczny romantyzm.

Artykuł z numeru

Michał Heller: Kulturę tworzą naukowcy

Michał Heller: Kulturę tworzą naukowcy

Jestem tym, kogo chyba można nazwać intelektualistą, zarazem jednak zrządzeniem losu znalazłem się – i to właściwie z dnia na dzień – w świecie nazywanym wielką polityką.

Z przemówienia z okazji wręczenia Nagrody Sonninga, 1991 r.

Obszerny wybór esejów, szkiców, artykułów i przemówień Václava Havla, wydany niedawno przez Agorę (Siła bezsilnych i inne eseje ), przekonuje, że ich autora należy włączyć do grona najciekawszych i najbardziej przenikliwych myślicieli politycznych drugiej połowy XX w. Ma rację Adam Michnik, pisząc we wstępie do tego tomu, że Havla można stawiać w jednym szeregu z Arendt, Brodskim, Miłoszem i Bibó. Jego koncepcja polityczna jest uporządkowana, poparta ciekawymi argumentami, czasem kontrowersyjna i zachęcająca do dyskusji oraz konsekwentna, bo propozycje z tekstów z początku XXI stulecia są zazwyczaj rozwinięciem i dopełnieniem obserwacji z lat 70. i 80. Z drugiej strony – jak słusznie zauważył Stanisław Barańczak – „Havel nie jest filozofem oryginalnym i sam się za takiego nie uważa” . Nie tylko dlatego, że nie ma żadnego formalnego wykształcenia w tym kierunku (jako młody chłopak dwa razy bez powodzenia zdawał na filozofię), ale również z tego powodu, że jego refleksje są silnie zakotwiczone w tradycji Heideggera, Masaryka czy Patočki.

Atrakcyjność Czecha nie polega jednak na świeżości czy finezyjności myśli. Jasne jest, że byłby on tylko jednym z kilku zacnych i szanowanych, choć może nieco przykurzonych, klasyków w rodzaju autorki Korzeni totalitaryzmu, gdyby nie to, że jako jeden z nielicznych intelektualistów tej klasy miał okazję wprowadzić swoje koncepcje teoretyczne do realnej polityki. Jest on więc kimś więcej niż tylko troskliwym obserwatorem z zaciemnionych gabinetów: jest aktywnym liderem ruchu opozycyjnego wobec komunistycznej dyktatury, jest głową niepodległego państwa. Istnieje więc Havel-myśliciel, Havel-dysydent i Havel-prezydent, a śledzenie dysonansów między tymi trzema odcieniami jednej postaci to zajęcie fascynujące i pouczające. Sam bohater o tym szczególnym położeniu, w jakim musiał się odnaleźć, opowiadał z humorem, porównując się do surowego krytyka literackiego, który nagle został zmuszony do napisania powieści. „Trudno się więc dziwić, że znalazłem się teraz w sytuacji nie do pozazdroszczenia: wszystkie moje polityczne poczynania, a wręcz cała moja wewnętrzna i zagraniczna polityka Czechosłowacji znalazły się pod mikroskopem, który kiedyś – nie mając świadomości, co spowoduję – sam skonstruowałem” (Czy polityka może być moralna?), mówił w październiku 1991 r.

Swobodne poruszanie się Havla między zajęciami literacko-intelektualnymi a głównym frontem działalności politycznej tłumaczyć można na dwa sposoby. Z jednej strony zaangażowanie należy według niego do podstawowych elementów etosu każdego świadomego obywatela. Szczególnie dotyczy to właśnie intelektualistów, ludzi, którzy skomplikowane mechanizmy świata zrozumieli (lub wydaje im się, że je rozumieją), a ich autorytet sprawia, że posiadają pewne realne możliwości wpływu na rzeczywistość. Havel nie wierzy w niezależność, widzi w niej wygodne wytłumaczenie bierności. Opowiadał: „Jakiś czas temu prosiłem jednego z moich przyjaciół, wspaniałego człowieka i pisarza, żeby zgodził się przyjąć pewną funkcję polityczną. Odmówił, argumentując, że przecież ktoś musi pozostać niezależny. Odpowiedziałem mu: jeśli będziecie tak wszyscy twierdzić, to może się zdarzyć, że nie będzie nikogo niezależnego, bo nie znajdzie się nikt, kto chciałby wam umożliwić i zagwarantować waszą niezależność” (Światowe lobby intelektualistów).

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się