Fundamenty
Ćwierćwiecze obejmujące okres od 1955 r., w którym Tadeusz Mazowiecki został usunięty z PAX-u, do sierpnia 1980 r., kiedy wraz z Bronisławem Geremkiem przybył do strajkującej Stoczni Gdańskiej, jest czasem kształtowania się i dojrzewania polityka i intelektualisty. W tym okresie Mazowiecki nie podejmuje jeszcze samodzielnie spektakularnych decyzji, które postrzegamy, jako wydarzenia o historycznym znaczeniu. Jestem jednak przekonany, że ten okres wielkiej aktywności w życiu Mazowieckiego, był nieodzowny, by w 1980 r. stanął u boku Lecha Wałęsy w przełomowym strajku w historii powojennej Polski i mógł podjąć się kierowania pierwszym niekomunistycznym rządem w sierpniu 1989 r.
To ćwierćwiecze było okresem kształtowania się hierarchii wartości Mazowieckiego-polityka, jego metody działania, czasem poznawania Polski i Europy oraz budowania więzi z ludźmi i środowiskami, mającymi potem znaczący wpływ na zmiany dokonujące się w ojczyźnie. W lutym 1958 r. ukazał się pierwszy numer „Więzi”, której redaktorem naczelnym był Tadeusz Mazowiecki. Środowisko „Więzi” stało się ważnym segmentem ruchu znakowskiego, wraz z „Tygodnikiem Powszechnym”, miesięcznikiem „Znak” i Klubami Inteligencji Katolickiej. Rola Tadeusza Mazowieckiego w tym katolickim środowisku, uznającym ustrojowe i geopolityczne uwarunkowania PRL, ale zachowującym podmiotowość, niezależność i mówiącym własnym głosem, systematycznie rosła. Był on m.in. współautorem interpelacji Koła Poselskiego „Znak” w marcu 1968 r., podjętej w obronie represjonowanych studentów. Bez wątpienia Mazowiecki zyskał wówczas w swym macierzystym środowisku opinię zdolnego polityka i stał się jednym z jego liderów.
Jakkolwiek jeszcze w 1978 r. uważał on za zadanie ruchu znakowskiego obronę sfery sytuującej się pomiędzy oficjalnym systemem a dysydentyzmem, to logika politycznej sytuacji i wybory jego własnego środowiska, prowadziły go do coraz wyraźniejszego zbliżenia z opozycją demokratyczną tworzącą się w drugiej połowie lat 70. Był jednym z głównych architektów tego zbliżenia w środowisku znakowskim, jako współautor listu przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, rzecznik głodujących w kościele św. Marcina w maju 1977 r. i jeden z twórców Towarzystwa Kursów Naukowych. Konsekwencją tych wyborów było przybycie Mazowieckiego wraz z Bronisławem Geremkiem do strajkującej Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. z apelem 64 intelektualistów, zawierającym poparcie dla postulatów strajkowych i wezwanie do władz o podjecie dialogu z MKZ.
Znamy ciąg dalszy. Lech Wałęsa zaproponował Mazowieckiemu i Geremkowi pozostanie w Stoczni i stworzenie Komisji Ekspertów. Mazowiecki został jej przewodniczącym. Nadszedł czas decyzji, które pozostaną na wielkich kartach historii Polski.
Współtwórca linii solidarności
W trakcie strajku sierpniowego zawiązała się szczególna, głęboka więź pomiędzy Wałęsą a Mazowieckim i Geremkiem. Przetrwała ona do przełomowych wydarzeń 1989 r. Wałęsa miał wielu doradców, ale najbardziej liczył się ze zdaniem tych dwóch, którzy pierwsi – spoza Trójmiasta – zjawili się w Stoczni, kiedy losy strajku były jeszcze wielką niewiadomą. Jeśli w politycznej karierze Lecha Wałęsy istniał kiedyś związek partnerski, oparty na szacunku i zaufaniu, to była to jego relacja z Mazowieckim i Geremkiem w tamtej niezwykłej dekadzie. Gdzie leżała tajemnica sukcesu współpracy Wałęsy z Mazowieckim? Przyszły premier widział w Wałęsie autentycznego robotniczego przywódcę, obdarzonego politycznym talentem i zdrowym rozsądkiem, chciał służyć mu radą i wpływać na jego decyzje. Wałęsa cenił polityczne doświadczenie Mazowieckiego, ufał mu i wiedział, że nie będzie on jego konkurentem w rywalizacji o przywództwo w Solidarności. Ostateczne decyzje należały do Wałęsy, ale Mazowiecki był bez wątpienia współarchitektem jego linii politycznej. Na czym ona polegała? Na zachowaniu niezależności Solidarności, niedopuszczeniu do jej podziału i wmontowania w system, przy jednoczesnym unikaniu frontalnego starcia z władzą. Mazowiecki wiedział, że każdy dzień istnienia legalnego Związku jest wartością, że zmienia on nie tylko Polskę, ale także naszą część Europy. Ta linia miała w Związku wielu przeciwników, których przybywało również z powodu egocentryzmu i wodzowskiego stylu przyszłego prezydenta. Jednak uważam ją za słuszną. Dzięki niej Związek przetrwał aż 15 miesięcy, unikając np. konfrontacji w okresie kryzysu marcowego w 1981 r., która skończyłaby się zapewne rozlewem krwi. Trzeba powtórzyć z naciskiem: Tadeusz Mazowiecki był współtwórcą tej linii.