Pochwała i milczenie (Ps 65, 2)
„Ciebie należy wielbić,
Boże na Syjonie.
Tobie śluby dopełniać,
Co próśb wysłuchujesz”. (BT 5)
Ps 65 (64), 2 oddaje się najczęściej tak, jak wyżej. Tymczasem, jak już zauważył w swoim komentarzu św. Hieronim, hebr. לְךָ דֻמִיָּה תְהִלָּה אֱלֹהִים dopuszcza również możliwość przekładu, który nie podąża w stronę cantare Deo, lecz silentium. Taką ambiwalencję powinien zaznaczyć każdy przekład, bez względu na to, którą wersję wybiera. Wśród polskich tłumaczy taką drogę obrał jedynie Czesław Miłosz, zapewne pod wpływem ks. Sadzika: najwyższa pochwała Boga dokonuje się w akcie milczenia:
„Dla Ciebie pokorne milczenie jest chwałą, Boże na Syjonie,
Tobie niech będą dopełnione śluby” .
BNB (A. Barnes, Notes on the Old and New Testaments, Philadelphia 1868) interpretuje tę kwestię następująco: „Komentarz podaje w tym miejscu uwagę: »Pochwała jest niema«. Lecz w oryginale hebrajskim napotykamy wyrażenie, które dosłownie znaczy: »Dla Ciebie milczenie jest pochwałą«. Chodzi o rodzaj złożenia, które nie oznacza »niemej czci«, ale odnosi się do sytuacji, w której wszystko jest już gotowe; w której wszelkie przygotowania zostały ostatecznie ukończone i gdzie towarzyszący im zazwyczaj hałas − ustał. Wszystko pozostaje w gotowości, jakby czekając na to, z powodu czego owe przygotowania odłożono na później. Hałas towarzyszący budowaniu – czyli przygotowaniom – ucichł. Zapanował spokój. Język owego wersetu wskazałby tu ponadto na stan odczuwany zarówno przez jednostkę, jak i zgromadzenie wówczas, kiedy serce było gotowe, by oddawać cześć, przepełnione do głębi majestatem i dobrocią Boga; kiedy wszystkie troski i niepokoje zostały ukojone lub też przycichły na chwilę, a dusza gotowa była dać upust przepełniającemu ją dziękczynieniu i jedynie wychwalanie mogło zaspokoić tę potrzebę”.
Może dobrą intuicję miał i tym razem André Chouraqui: „Pour toi, le silence est louange, Elohîms, en Siôn”?
W obecności Boga
Pamiętam, jak parę lat temu, na jednym ze spotkań seminaryjnych, zainteresowany Biblią student filologii klasycznej oraz filozofii spytał mnie dość nieśmiało, jak właściwie należy interpretować fragment Wj 33, 23: „A gdy cofnę dłoń, ujrzysz Mnie z tyłu, lecz oblicza mojego nie ukażę tobie” (BT 5). Rzeczywiście hebr. אָחוֹר (tył) może dziwić w odniesieniu do Boga, a komentarze w polskich edycjach biblijnych pozostawiają czytelnika bezradnym. Piękne wyjaśnienie podaje nie tylko Robert Alter w swoim ujmującym komentarzu do Tory (niestety, bardzo trudno dostępnym w Polsce), lecz także Lawrence Kushner, z którego książką Duchowość żydowska można zapoznać się u nas, na szczęście, bez trudu. Ten pierwszy (The Five Books of Moses, red. R. Alter, New York 2004) pisze: „Wyobrażanie sobie boskości w kategoriach czysto fizycznych było dla starożytnych monoteistów czymś zupełnie naturalnym: taki Bóg miał, lub przynajmniej mógł przybierać, konkretną formę, która miała przód i tył, twarz i plecy, i tej właśnie twarzy nie wolno było człowiekowi oglądać. Taka skłonność do konkretyzowania nie oznacza wszakże naiwności. Poprzez nią hebrajski pisarz zapowiada ideę pojmowania Boga z późniejszego, teologicznego punktu widzenia – a mianowicie, że Jego prawdziwa natura jest niedostępna i prawdopodobnie także niemożliwa do ogarnięcia przez ograniczony ludzki umysł, jednak niektóre z atrybutów – »dobroć«, konkretny wyraz Jego etycznych zamiarów, poblask, jaki pozostawia Jego obecność – jest czasem dla ludzkości dostrzegalny”.