Pierwsze listy Zbigniewa Herberta zaczęły się ukazywać na łamach prasy już rok po jego śmierci. Do dziś ukazało się kilkadziesiąt bloków różnej wielkości, które dokumentują bliższe i dalsze znajomości poety. Czytelnicy mieli także okazję zapoznać się ze zbiorami na tyle obszernymi, by mogły stanowić osobne wydania książkowe. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na to, że w przeszłości miały miejsce przypadki „rzucania się” na listy po niedawno zmarłym pisarzu. W jednym z pierwszych listów ze zbioru Listy do muzy znajdziemy wyraźnie określoną wolę autora: „Spal listy i wiersze, i wszelkie ślady”. Takie zachowanie podającego listy do druku budzi co najmniej niesmak, a użyte przy tym argumenty, usprawiedliwienia, niezależnie od tego, jakie są, nie mogą być wiarygodne. Zupełnie naturalne będzie budzące się w czytelniku odczucie, iż listy ogłaszano, mając na uwadze niezbyt czytelne i czyste przesłanki.
Ogłaszanie listów pisarzy współczesnych jest tyleż pasjonujące, co krępujące. Zdarza się, że zawierają nieprzyjemne informacje, które dotyczą osób żyjących. Może to być przesłanka skłaniająca do wstrzymania publikacji. Dla edytora jest to poważny dylemat, gdyż listy pisarza dość często przynoszą nieznane dotąd fakty z jego życia, odsłaniają kuchnię literacką, ponadto mogą być interesującym i pięknym dokumentem literackim. Na pytanie Jacka Żakowskiego, które dotyczyło zgody na drukowanie listów Herberta, jego żona odpowiedziała: „Są bardzo różne listy. W »Zeszytach Literackich«, w »Więzi«, w książce Magdy Czajkowskiej Kochane zwierzątka… są listy, które pewnie sam by się zgodził drukować, tak jak kiedyś sam wydrukował list do Barańczaka. One pomagają zrozumieć, jak tworzył, co myślał, co przeżywał, w jakich warunkach powstawały jego eseje”.
Dokumentacja wyjazdu
Wierzę, że prezentowane poniżej listy spełniają opisane kryteria. Pochodzą one ze zbiorów Towarzystwa Historyczno-Literackiego i Biblioteki Polskiej w Paryżu (BPP 1227), Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie (Inw. 2192, 2193) oraz Biblioteki Narodowej (BN akc. 18005, t. 11). Ogłaszana dziś korespondencja stanowi element dokumentacji dotyczącej pierwszego zagranicznego wyjazdu poety. To właśnie podczas tej wyprawy zaczął on poznawać osoby z emigracyjnego środowiska Paryża, wśród których był Jan Brzękowski. Na temat związków między poetami nie zachowało się zbyt wiele informacji. Dlatego też cenne jest świadectwo Katarzyny Herbert, wedle której znajomość ta dla Zbigniewa Herberta nie miała specjalnego statusu: „Wiem, że umiarkowanie interesowała go poezja Pana Brzękowskiego, niemniej mówił zawsze o nim serdecznie i ciepło. Nie przeniosło się to jednak na dalsze kontakty, gdy Pan Jan Brzękowski np. przyjeżdżał do Polski. Ja osobiście dodam, że nigdy nie poznałam Pana Jana Brzękowskiego”.