fbpx
Wiesław Juszczak lipiec-sierpień 2013

Agata

Dwudziestego czwartego maja pod wieczór odeszła od nas Agata (bo tak nazywaliśmy Ją wszyscy), prof. Elżbieta Wolicka-Wolszleger. Człowiek niezwykłej miary, mądrości, wrażliwości i dobroci, wielka uczona, wspaniały pedagog, niezwykła w przyjaźni, bo rozumiejąca wszystko co ludzkie, i przyjaźnią otaczana przez tych, którzy mieli szczęście Ją znać, a „znać” znaczyło: być obdarowanym. Pozostajemy w głębokim żalu. Ale nie czujemy się opuszczeni.

Artykuł z numeru

Aubrey de Grey: Możemy zatrzymać śmierć

Aubrey de Grey: Możemy zatrzymać śmierć

To było w Królewcu. Można wyobrazić sobie ranek jesiennego dnia, kiedy za oknami majaczą we mgle drzewa, a na pokojach szmer zegarów pogłębia ciszę. Kant doszedł właśnie do połowy pracy nad pierwszą „Krytyką”, i niespiesznie układa zwrotny rozdział o fenomenach i noumenach. Przywołuje zarazem z nostalgią to, co ma już za sobą: prostą wędrówkę przez ląd czystego rozumu, gdzie rzecz każda poddawała się troskliwemu oglądowi i znajdowała właściwe sobie miejsce. Teraz wszakże trzeba było podjąć trudną decyzję, krok w nieznane. Bo już przebyty kraj jawił mu się jako zbyt mały, za ciasny.

„Kraj ten jest jednak wyspą” – pisał. Dieses Land aber ist eine Insel und durch die Natur selbst in unveränderliche Grenzen eingeschlossen – „wyspą przez samą przyrodę zamkniętą w niezmiennych granicach”, a noszącą ponętną nazwę (ein reizender Name): Es ist das Land der Wahrheit. Lecz ów kraj prawdy „otacza szeroki i burzliwy ocean – pisał dalej – właściwa siedziba ułudy, gdzie niejedna ławica mgły i niejeden rychło topniejący lód kłamliwie udaje nowe lądy, a żeglarza błądzącego za odkryciem, nieustannie łudząc próżną nadzieją, wikła w przygody, z których on nigdy nie może wycofać się, ani też ich nigdy do końca doprowadzić”. Kant jest w pełni świadomy trudów, jakie na nowej drodze będzie musiał pokonać. Mocno więc daje tu znać o sobie wahanie, opór przed wyruszeniem w taką podróż. Bo czytamy jeszcze: „Zanim odważymy się jednak puścić na to morze […], będzie rzeczą pożyteczną spojrzeć wpierw na mapę kraju, który chcemy właśnie porzucić, i zapytać, czy od biedy nie moglibyśmy zadowolić się tym, co on w sobie zawiera, lub też czy nie musimy się tym z konieczności zadowolić, jeżeli gdzie indziej nie ma lądu, gdzie moglibyśmy się osiedlić. I spytać znów, po wtóre, jakim prawem nawet ten kraj posiadamy i możemy się w nim zatrzymać bezpiecznie przeciw wszelkim wrogim zakusom”.

Użyta tutaj metafora wyprawy morskiej ma dalekie antecedensy. Odsyła do samych początków wielkiej filozofii. Z greki okresu klasycznego pochodzą takie idiomy, jak prîtoj i deÝteroj ploàj: pierwsze i wtóre żeglowanie, z których drugi wyjaśnia angielski zwrot – the next best way. Określenie deÝteroj ploàj rozpowszechnił zwłaszcza Platon, czyniąc zeń – jak stwierdza Giovanni Reale – „najwspanialszy symbol filozofowania”. Wedle Realego najlepiej tłumaczy tę metaforę u Platona Eustatios, biskup Tessalonik z dwunastego wieku, gdy powołując się na Pauzaniasza w swoim komentarzu do „Odysei” mówi, że „«drugim żeglowaniem nazywa się to, które ktoś podejmuje wtedy, gdy nie mając już wiatru w żaglach, płynie posługując się wiosłami». Pierwsze żeglowanie [prîtoj ploàj], pod pełnymi żaglami, odpowiadałoby zatem drodze, którą Platon przebył, idąc za filozofami przyrody i stosując ich metodę. Drugie żeglowanie, z użyciem wioseł, a zatem o wiele bardziej męczące i absorbujące, odpowiada nowemu typowi metody, który prowadzi do odkrycia tego, co ponadzmysłowe. Pchanymi wiatrem żaglami przyrody były zmysły i wrażenia zmysłowe; wiosłami «drugiego żeglowania» są rozumowania i postulaty: to na nich właśnie opiera się nowa metoda”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się