Czasami gdy mam wolną chwilę (choć wolnych chwil generalnie nie mam, więc potraktujcie to jako chwyt retoryczny), zastanawiam się, co mi pozwala przetrwać tego życiowego ping-ponga, w którego gram jednocześnie z dwójką dzieci (trzecie, jak wspomniałem, w drodze), miłościwie panującą nam Królową Matką oraz kilkoma dziesiątkami statystów. KM twierdzi, że to jest miłość. Hmm. „Tak sobie myślę, czy miłość w życiu to w ogóle jest możliwa” – zastanawiał się bohater Misia Stanisława Barei. Ja też mam wątpliwości, bo przecież sięgając do ewangelicznej definicji:
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
A ja przecież bywam cymbałem brzmiącym, a nawet czasem trąbą jerychońską, grzmiącą tak donośnie, że mury z klocków lego się burzą. KTO ZOSTAWIŁ TU TEN BAŁAGAN? JAK DŁUGO JESZCZE BĘDĘ WAS PROSIĆ O CHOWANIE BUTÓW? ZOBACZYCIE, ŻE JAK BĘDZIECIE DALEJ ZATYKAĆ ODPŁYW WANNY, TO SIĘ KIEDYŚ POTOPICIE JAK KOCIĘTA. ILE JEST NIEWIADOMYCH W TYM RÓWNANIU? KTO WIELKIM PISARZEM, AUTOREM FERDYDURKE BYŁ? I NIE OBCHODZI MNIE, ŻE TEGO NIE MA W PROGRAMIE TWOJEJ SZKOŁY. W MOIM PROGRAMIE JEST, ROZUMIESZ? NA JUTRO PRZECZYTASZ CAŁOŚĆ!
Dalej definicja mówi, że:
Miłość cierpliwa jest.
Z cierpliwością już lepiej. Cierpliwości trochę mam. Gdybym jej nie miał, to nie wytrzymałbym na Strasznym dworze Moniuszki, na który kazała mi iść ze sobą zafascynowana operą córka Małgorzata. A opera dobrze się nazywa, bo bardzo jest straszny ten Straszny dwór. Woody Allen po wysłuchaniu Wagnera miał ochotę najechać na Polskę..
Ja pod koniec drugiego aktu dzieła Moniuszki walczyłem z dziką chęcią odarcia największego grubasa z pasa słuckiego, aby się na nim powiesić w toalecie. Załamanie to było spowodowane odkryciem, że na odwrocie programu Strasznego dworu kryje się akt trzeci, a ja nieszczęsny myślałem, że Straszny dwór ma tylko dwa straszne akty. I gdybym cierpliwości nie miał, nie przeżyłbym tej straszliwej chwili. Ciężko być ojcem melomana. Choć może jeszcze trudniej ojcem dziecka o dobrym sercu. To powtórzę jeszcze raz:
Miłość cierpliwa jest.
Cierpliwa jak mój zmęczony głos, zadający pytanie podczas popasu drugiego dnia jazdy do chorwackiej wakacyjnej ziemi obiecanej. Dokładnie w chwili gdy moim oczom ukazał się widok Oleńki polewającej mojego osobistego laptopa wodą mineralną, kupioną na niemieckiej stacji benzynowej w cenie „zbyt dużo euro”. Miłość nie tylko cierpliwa jest, ale również skrupulatna jest. Bo skopałem dokładnie wszystkie kosze na parkingu niemieckiej stacji benzynowej, zanim wróciłem do auta i spytałem Oleńkę: