fbpx
Dorota Majkowska-Szajer Kwiecień 2014

Weselne być albo nie być

Weselne fora internetowe obiega co jakiś czas pewna wstrząsająca historia. Oto uniesieni szampańską atmosferą goście zaczynają podrzucać państwa młodych do góry. Zabawa kończy się śmiercią: panna młoda ginie na miejscu, pan młody popełnia samobójstwo. Wydarzenia te przedstawiane bywają w kilku wariantach – raz zgon młodej kobiety następuje na skutek uderzenia głową o sufit, innym razem w efekcie wyślizgnięcia się z rąk podrzucających i upadku na podłogę. Drastyczniejsza wersja dodaje udział kręcącego się pod sufitem wentylatora. W niektórych wersjach ofiar przybywa – ojciec panny młodej umiera na zawał.

Artykuł z numeru

Polska na weselu

Polska na weselu

Opowieść nosi znamiona „miejskiej legendy” i jako taka zwykle bywa przez forowiczki obśmiana, ale to żaden powód, żeby pominąć ją milczeniem. Fakt uporczywego powracania tego wątku (sama przed własnym ślubem usłyszałam tę historię od znajomego) i reakcje, jakie w pierwszym odruchu wywołuje, podpowiadają, by tego tropu nie lekceważyć. Ta śmierć na weselu, do pewnego stopnia przypadkowa, a jednak zawiniona – spowodowana przez rozhulaną gromadę, jest wyrazem lęku przed nieprzewidywalnością weselnego żywiołu. Przyszłe panny młode deklarują, że na podrzucanie nie pozwolą, utwierdzając się w przekonaniu, że jak przyjdzie co do czego, uda im się nad sytuacją zapanować.

Groza związana z weselną przemocą dotyka zresztą nie tylko państwa młodych, ale także gości, którzy – wydawałoby się – znajdują się na obrzeżach zdarzeń. Ich także wciągnie weselny zamęt: niewinne złapanie welonu prowadzić może do erotycznego tańca i pocałunków z tym, kto złapał krawat (nawet jeśli to zupełnie obca osoba), konsekwencją wzięcia udziału w wyścigu po kawałek kiełbasy jest konieczność zjedzenia łupu na oczach wszystkich (oczywiście na czas, nawet jeśli w ferworze walki uczestniczka zawodów omyłkowo porwie ze stołu „pęto pasztetowej”), a zabawa w „zasadzanie balonika” okazuje się mieć następujący przebieg: „dziewczyna trzyma balonika za sobą, na pośladkach, a mężczyzna, oczywiście z rozbiegu, (…) dobrze załadować musi, żeby pękł balon”3. Nie był na weselu ten, komu się wydaje, że udziału w tych rozrywkach można po prostu odmówić…

Dramat

„Wchodząc na scenę tego teatru życia, w którą się przetwarza dom weselny, już każdy z zaproszonych zamyka się w ramki gościa weselnego, staje się typem scenicznym, nie sobą” – stwierdza w inspirującym i przenikliwym opracowaniu z 1929 r. Ze studiów nad obrzędami weselnymi ludu polskiego Cezaria Baudoin de Courtenay-Ehrenkreutz-Jędrzejewiczowa4. Analizuje ona obrzęd weselny jako dramat, w którym swoje role mają: młody i młoda, a po części ich rodzice, rodzina i rodzeństwo. „Grają oni zdarzenie – pisze Jędrzejewiczowa – zdarzenie zachodzące w ich własnym życiu. Inscenizacja tego zaś zdarzenia w obrzędzie weselnym tworzy jakby teatr w teatrze, jakby przedstawienie odbywające się na innej płaszczyźnie”5. Akcja koncentruje się wokół bohaterów dnia – państwa młodych, ale nie znaczy to wcale, że ich działania są decydujące dla rozwoju fabuły: „Są to role kukiełek, wprawianych w ruch przez innych aktorów”6. Ci inni, którzy są rzeczywistym spiritus movens akcji widowiska, to pozostali uczestnicy obrzędu. Reprezentują oni społeczność, która wymaga, by w wyznaczonych momentach młoda para zachowywała się w określony sposób, zgodnie z zasadami sztuki. „Sztuka ta zaś – wyjaśnia dalej etnolożka – jest wynikiem tradycji, wyrastającej na gruncie kształtowania się współżycia ludzi między sobą. Stąd też silniej, niż w jakichkolwiek innych formach dramatycznych, zarysowuje się w strukturze obrzędu weselnego konwencjonalizm, będący rezultatem dziejów kształtowania się instytucji społecznych i podporządkowywanie im jednostek. Dlatego też oblicze indywidualne ludzi żywych, występujących w rolach naczelnych w weselu, znika pod maską schematu tradycyjnego. Dlatego też, pomimo tego że młody, podobnie jak i młoda, wypełniają w obrzędzie swe własne role, nie są oni w nim bardziej sobą, niż np. aktorzy w obrzędach totemicznych, grający role totemów”7.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się