Dlaczego inicjatywy przyczyniające się do rozwoju dialogu religijnego nie idą w parze z działaniami mającymi na celu piętnowanie antysemickich zachowań? Szczególnie że tych jest naprawdę sporo: akty wandalizmu wobec żydowskich miejsc kultu, wzywające do nienawiści napisy na murach oraz na portalach społecznościowych i „opiniotwórczych” stronach internetowych. W publikowanych w Temacie Miesiąca tekstach Marty Duch-Dyngosz, Stanisława Krajewskiego i Janusza Poniewierskiego odnaleźć możemy znacznie więcej przykładów codziennego, dla nas często niewidocznego antysemityzmu.
W adhortacji Evangelii gaudium papież Franciszek przypomina najważniejsze tezy posoborowej katolickiej teologii judaizmu: przymierze Izraela z Bogiem nigdy nie zostało odwołane, dlatego powinniśmy powstrzymać się od prób nawracania Żydów. Zamiast tego – być otwarci na przyjmowanie wartości judaizmu, ale mieć również świadomość, że niektóre przekonania chrześcijańskie są nie do przyjęcia przez wyznawców judaizmu. Jakie są zatem przyczyny zaślepienia części polskiego społeczeństwa? Czy wszystko można tłumaczyć nieznajomością oficjalnych dokumentów Kościoła? Dlaczego działalność ks. Stanisława Musiała na rzecz pojednania i dialogu bywa określana jako „kontrowersyjna”, podczas gdy za kontrowersyjne nie są uznawane historie rzekomego mordu rytualnego albo wciąż powtarzane tezy o odpowiedzialności Żydów za śmierć Jezusa? Marta Duch-Dyngosz w przywoływanym już tekście podkreśla, że wiara w żydowski spisek łączy się z antysemityzmem nowoczesnym, czyli przekonaniem, że Żydzi mają zbyt duży wpływ na gospodarkę, politykę i kulturę – jednym słowem: rządzą światem. „Wiele wskazuje na to, że w antyjudaizmie i późniejszym chronologicznie antysemityzmie nowoczesnym należy widzieć kontynuację tradycji postrzegania Żydów jako wrogów. Widoczne stają się wówczas ich wzajemne odniesienia, niekiedy nawet splot kryjących się za nimi wyobrażeń obserwowany np. w powojennej Polsce”.
Analizy podjęte w Temacie Miesiąca prowadzą nas do wniosku, że źródłem problemu, pozwalającym jednocześnie wyjaśnić słabe przełożenie pozytywnych działań na rzecz dialogu na społeczne postawy katolików, jest brak otwartego, uczciwego, głębokiego i przeprowadzonego na szeroką skalę rozliczenia z antyjudaistyczną spuścizną polskiego katolicyzmu. Debaty na temat udziału polskich katolików w zagładzie Żydów budziły nieraz głęboki sprzeciw członków Kościoła. Podsycały także mechanizm kompensacji: podkreślania zasług Sprawiedliwych, liczenia „polskich”, w domyśle: „katolickich”, ofiar Holokaustu. Tak jakby zgładzeni Żydzi również nie byli nasi, „polscy”.
W przyszłym roku obchodzić będziemy 70. rocznicę pogromu kieleckiego. Trudno nie zadać pytania: dlaczego nie doczekaliśmy się jeszcze solidnych badań historycznych, które mogłyby stać się przyczynkiem do poważnej dyskusji o stosunku polskich duchownych do polskich Żydów? Dlaczego soborowa rewolucja i nasze lokalne doświadczenia nie znajdują odzwierciedlenia w treści programu lekcji religii? Przecież bez przyjęcia wartości judaizmu nie można być dobrym chrześcijaninem, o czym przypomina nam również papież Franciszek.