fbpx
Radosław Ptaszyński lipiec-sierpień 2015

Racjonalizm i sztuka kompromisu

Stanisław Stomma nie uważał się za człowieka prawicy, zwłaszcza że cechowała go niechęć wobec dekomunizacji i lustracji. Twierdził, że katolicy mogą mieć zarówno prawicowe, jak i lewicowe poglądy.

Artykuł z numeru

Kiedy nadejdzie przyszłość

Kiedy nadejdzie przyszłość

Co radziłby Polakom Stanisław Stomma, gdyby mógł podzielić się z nami politycznymi analizami i przemyśleniami? Jak obecnie wyrażałaby się jego „mądrość etapu”? Zasadą organizującą myśl polityczną tego katolickiego intelektualisty jest racjonalizm, czyli wola posługiwania się w polityce rozumem. Z dzisiejszej perspektywy to postulat szczególnie istotny: mniej uczuć, mniej intuicji, górnolotnych a zwodniczych haseł, więcej analitycznego myślenia, uwzględniającego wszystkie uwarunkowania danej sytuacji. Tak rozumiany racjonalizm jest oczywistym przeciwieństwem idealizmu. Stomma pisze: „trudno jest znaleźć argumenty na obronę idealizmu politycznego. Kierowanie się w polityce czystą ideą jest tym samym, czym byłaby decyzja przepłynięcia na żaglówce przez Atlantyk bez brania pod uwagę siły i kierunku wiatrów” (Z kraju smutnego Ilotów, 1957). Równie wyraźnie podkreśla jednak: „realizm w polityce nie musi oznaczać bezideowości, oznacza wyzwolenie od nastrojów heroiczno-martyrologicznych”, zgubnych dla polskiej historii i polityki. Dodaje także: „ostatnie 200 lat naszej historii to dzieje tragiczne. Myślę, że można by je scharakteryzować dwoma słowami: bieda i tragizm”.

Stomma deklaruje: „obawiając się wszelkich pochopnych uogólnień, zaryzykuję twierdzenie, że przeciętnie rzecz biorąc, bardziej zaufać można moralności polityki o założeniach »pozytywistycznych« niż »bohaterskich«”. „Bohaterstwo polityczne jest nieraz bohaterstwem cudzym kosztem i stąd wolno chyba wypowiedzieć sąd ogólny: że dobrze jest, gdy bohaterski jest żołnierz, a źle, gdy polityk” („Pozytywizm” od strony moralnej, 1957). „Pozytywistyczny” znaczy konstruktywny.

W rozumieniu Stommy poszczególne „etapy” dziejów przedzielone są „progami historii”. Aby przekroczyć nowy „próg”, trzeba zrozumieć sens zmian, dostrzec nowy układ społeczny i czynniki kształtujące specyfikę danej epoki. Nasze działania powinny być spójne z dziejowym kontekstem i niezmiennymi imponderabiliami, czyli wartościami wyższymi niż społeczny utylitaryzm. Na pytanie, co w polityce jest ważne, odpowiada krótko i zdecydowanie: „Dogmaty moralne. Dekalog, Kazanie na górze. To są imponderabilia”. „Mądrość etapu” opiera się zatem na wnikliwej analizie warunków politycznych, gospodarczych, społecznych, ale też i na zrozumieniu wagi czynników psychologicznych w życiu społecznym.

Dla pokolenia Stommy rok 1989 – kiedy jak mówił, „polskie »logos« wyprzedziło polskie »ethos«”– przyniósł nadzieję na przełamanie opisanego przez Norwida schematu: „W Polsce każdy czyn pojawia się za wcześnie, a każda myśl za późno” (Przemówienie inaugurujące obrady senatu, 1989). W polityce nie powinniśmy oczekiwać rozwiązań tak dobrych, jakby się tego chciało.

Kompromis

Potrzebny jest kompromis. A ten wymaga odwagi i mądrości. W charakterystycznym dla siebie stylu Stomma formułował więc ostrzeżenie: wzajemna wrogość wpycha na powrót społeczeństwo w „rodzime trzęsawisko”, uniemożliwiając dialog i kompromis.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się