fbpx
Stanisław Obirek wrzesień 2011

Zbawienie niewierzących

W teologii Wacława Hryniewicza oddychamy pierwotnym, uniwersalnym i wszechogarniającym myśleniem. Nie ma tu miejsca na wytyczanie granic, wykluczanie lub wskazywanie na zbawionych i potępionych.

Artykuł z numeru

Kto się boi feministek?

„Od szeregu lat powtarzam drogą mi myśl, iż samym swoim istnieniem, choćby upadłym i zranionym, człowiek ustawicznie przyzywa Ducha-Stwórcę, często nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Jest to pewien rodzaj epiklezy ontologicznej, milczącej i bezsłownej – wołanie z głębi wewnętrznego zagubienia i duchowej nędzy”.

Czymże jest owa tajemnicza, wyrażona greckim słowem kondycja ludzka? Do zacytowanego fragmentu najnowszej książki Hryniewicza wracałem wielokrotnie, wyczuwając w nim absolutnie rewolucyjne znaczenie, które zmienia stosunek teologa do miejsca człowieka w świecie, a zwłaszcza do Boga. Dzieje się tak dzięki zakorzenieniu w Biblii.

Dziwne, że tak niewielu teologów sięga do podstawy swojej refleksji, a przecież to właśnie Pismo Święte ma najwięcej do powiedzenia zarówno o Stwórcy, jak i o człowieku. Może dzieje się tak, że ta bożo-człowiecza mowa jest zbyt odległa od naszych wyobrażeń i przyzwyczajeń? A przecież wystarczy zacytowane powyżej słowa porównać z dziewiątym wersem prologu Ewangelii Janowej: „Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi”, by zdać sobie sprawę, że tak naprawdę są jedynie jego parafrazą. W podobnym duchu pisał w pierwszych wiekach chrześcijaństwa Ireneusz z Lyonu: „chwałą Boga jest żyjący człowiek”.

W takim sposobie uprawiania teologii oddychamy pierwotnym, uniwersalnym i wszechogarniającym myśleniem. Nie ma tutaj miejsca na wytyczanie granic, wykluczanie czy wskazywanie na zbawionych i potępionych. Już sam fakt narodzin czyni człowieka partnerem w bosko-ludzkim wydarzeniu. Granice pojawiają się później i tak naprawdę mają one niewiele wspólnego z katolicyzmem w jego etymologicznym znaczeniu.

Hryniewicz otwiera swoją książkę znamienną uwagą na temat Biblii: „Okazuje się, że świadectwo całego Pisma o powszechnej miłości i życzliwości Boga jest w wielu Księgach wątkiem wyraźnym, mocnym i trwałym, który wywołuje głębokie wrażenie, porusza i skłania do myślenia. Dlatego właśnie ten wątek powienien znaleźć o wiele więcej miejsca we współczesnych debatach o zbawieniu, o »innych« religiach oraz »innych ludach Boga«. Okazuje się, że Biblia mówi wiele o sytuacji człowieka przed Bogiem, o religijnym życiu »innych« oraz o ich losie ostatecznym”.

A jednak ten główny temat Pisma nie jest życzliwie opisywany w rozprawach współczesnych teologów. Znacznie bardziej interesuje ich doktryna wypracowana w sporze ze wspomnianymi „innymi”, o których – w przeciwieństwie do tekstów biblijnych – nie zostało powiedziane zbyt wiele dobrego. Pewnie dlatego Hryniewicz znajduje przewodników poza utartymi ścieżkami kościelnej refleksji.

Jednym z nich jest Abraham Joshua Heschel, słusznie traktowany jako „jeden z największych teologów żydowskich i filozofów religii XX wieku”. Jego książka Bóg szukający człowieka, do której wielokrotnie odnosi się Hryniewicz, została przywołana przez papieża Pawła VI w oficjalnym przemówieniu po śmierci żydowskiego myśliciela (w 1972 roku) z racji roli, jaką odegrał w ostatecznym ukształtowaniu rewolucyjnej deklaracji Soboru Watykańskiego II – Nostra aetate. To pełne zaangażowanie Heschela sprawiło, że zawstydzające sformułowania na temat bogobójstwa i odrzucenia Żydów przez Boga, latami zatruwające stosunki chrześcijańsko-żydowskie, zostały ostatecznie odrzucone i potępione.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się