fbpx
Miłosz Puczydłowski wrzesień 2011

Jaki Kościół, tacy heretycy

Spektakularne odejście z urzędu norweskiego pastora, rodzi pytania o granice kościelnej ortodoksji i kościelnego liberalizmu, a także o relacje Kościoła ze współczesnymi mediami. Czy polski katolicyzm jest przygotowany do podobnej jak w Norwegii medialnej burzy?

Artykuł z numeru

Kto się boi feministek?

22 maja 2011 roku norweski pastor Einar Gelius po raz ostatni przewodniczył luterańskiemu nabożeństwu w kościele Vålerenga w centrum Oslo. Ustępującemu protestanckiemu ekscentrykowi towarzyszył tłum wiernych i zwyczajne w takich sytuacjach zainteresowanie mediów.

Dobrowolna rezygnacja Einara Geliusa kończy trwający ponad rok gorący spór z luterańskim biskupem Oslo Olem Christianem Kvarmem, którego żar ochoczo podsycały lokalne media. Odejście z urzędu marginalnej postaci z peryferyjnego kościoła, w odległym kraju nie stanowi z pewnością ważnego wydarzenia w historii Kościoła. Katolikom i protestantom posłużyć może jednak jako przykład problemów związanych z tak zwanym chrześcijańskim liberalizmem. Jest to przykład pouczający, choć poddający się zarazem różnym interpretacjom.

TEOLOG SKANDALISTA

Einara Geliusa trudno traktować jako poważnego krytyka kościelnego konserwatyzmu. Oprócz obecnych komplikacji związanych z publikacją pewnej książki, Gelius wsławił się głównie niekonwencjonalnym, ale i lekceważącym podejściem do liturgicznych rytów. We wrześniu 2009 roku jako zapalony kibic lokalnej drużyny piłkarskiej Vålerenga w obecności mediów odprawił rytuał pogrzebowy nad symboliczną trumną drużyny przeciwników, wprawiając w osłupienie swym makabrycznym żartem sporą część luterańskiej wspólnoty i ściągając na siebie oburzenie lokalnego biskupa Olego Christiana Kvarmego.

Po interwencji biskupa pastor złożył publiczne przeprosiny, ale media skrzętnie zanotowały nazwisko kościelnego harcownika, licząc na kolejne atrakcyjne skandale z jego udziałem. Sytuacja tym bardziej odebrana została jako niezwykła, że do skandynawskiej obyczajowości należy raczej postawa ostrożnego szacunku i nieprokurowania gorszących publicznych awantur.

Gelius jednak nie zawiódł nadziei dziennikarzy zapisujących jego nazwisko w swych obszernych notatnikach. W roku 2010 opublikował skandalizującą książkę pod prostym, zmierzającym wprost do medialnej wrzawy tytułem Sex in Bibelen (Seks w Biblii). W książce pojawia się wiele wątków, a autor jest oczywiście nie tylko medialnym skandalistą, ale i solidnie wykształconym na Uniwersytecie w Oslo teologiem. Na recepcję książki wpłynęły jednak zasadniczo najbardziej pikantne szczegóły, którymi uraczył swych czytelników Gelius: między innymi pochwała pornografii i wskazywanie na pozytywne dla chrześcijan strony seksu grupowego.

Kościół luterański w Norwegii w swym nauczaniu bardzo różni się od tradycyjnego katolickiego stanowiska w sprawie etyki seksualnej. Dopuszcza się tam ponowne małżeństwo osób rozwiedzionych i stosowanie antykoncepcji, a po podjęciu decyzji o ordynowaniu na pastorów homoseksualistów oraz po świeckiej legalizacji małżeństw homoseksualistów trwa debata nad pierwszymi próbami udzielania ślubu gejom i lesbijkom w kościele. Ogólnie mówiąc, pastorzy i pastorki nie wtrącają się zanadto do alkowy swych wiernych. Książka Geliusa była jednak pomyślana w oczywisty sposób jako prowokacja i prowokacja ta została chętnie dostrzeżona i podchwycona przez największe media.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się