fbpx
Piotr Augustyniak czerwiec 2009

Nie tak szybko, panie Žižek. O książce Slavoja Žižka W obronie przegranych spraw

Stawką przezwyciężenia postmodernizmu jest wedle Žižka możliwość przyszłości, czyli szansa zupełnie nowego otwarcia w przestrzeni zachodniej (dziś już globalnej) kultury. To nowe otwarcie ma mieć charakter rewolucyjnej zmiany globalnych stosunków społeczno-ekonomicznych.

Artykuł z numeru

Śmierć i medycyna

Slavoj Žižek wystąpił ostatnio W obronie przegranych spraw. Książka ta, najnowszy[1] zbiór esejów słoweńskiego filozofa-psychoanalityka, zaczyna się od bardzo dosadnej deklaracji, która rzuca istotne światło na całość jego rozważań. „Tam, gdzie tak naprawdę mój przeciwnik gówno mnie obchodzi, mówię, że istnieje między nami drobne nieporozumienie” (s. 16). Žižkowi chodzi o „nowe teoretyczno-polityczne pole walki”, którego stawką jest otwarcie zupełnie nowego rozdziału w myśleniu o sprawach społeczno‑ekonomicznych. Zmierza on do  przekroczenia tego, co w przestrzeni idei może się wydawać wciąż najnowsze i obowiązujące, czyli myśli postmodernistycznej. Wedle Žižka postmodernizm jako teoria słabego podmiotu jest społeczną ideologią prowadzoną na smyczy globalnego kapitalizmu. Ogłaszając kres mocnych i totalnych prawd (wielkich „metanarracji”), a tym samym ograniczając jednostkę do jej lokalnych, niepewnych sądów i tworząc przestrzeń nieredukowalnego pluralizmu i radykalnej względności, postmodernizm ma być doskonałym sposobem na stworzenie ludzkiej zbiorowości, w której radykalna, totalna Zmiana będzie zupełnym niepodobieństwem. Będzie bowiem uznawana przez postmodernistyczne, stanowiące większość tej zbiorowości podmioty, za próbę restytucji totalitarnej z gruntu, a więc „niebezpiecznej” i „zakazanej” całościowej perspektywy, odwołującej się do jakiejś nadrzędnej sprawy, do jakiejś „naprawdę prawdziwej” prawdy.

Žižek uznaje dlatego postmodernizm „za idealny przykład >>pieprzenia<<”, a jego szeroko rozpowszechnione reperkusje światopoglądowe nazywa „niewiarygodną ilością bredni” (s. 10). Deklaracja, że to właśnie teoria postmodernistyczna g…obchodzi Žižka, stawia go jednak w bardzo kłopotliwej, by nie rzec „perwersyjnej”, sytuacji. Albowiem rozważań tych (i samego Žižka jako ich autora) nie można sobie wyobrazić bez postmodernizmu. Swoisty, lewicowy „post-postmodernizm”, o który chodzi słoweńskiemu myślicielowi, nie jest prostym powrotem do czasu „sprzed”. Mówiąc wprost to, czego sam Žižek explicite nie przyznaje, co bezwzględnie jednak zakładają jego analizy: postmodernizm trzeba uznać nie tyle za imperialną broń w walce z lewicową, nowoczesną ideologią równościowej emancypacji, ale za (słuszną koniec końców) reakcję na XX-wieczne, totalitarne próby jej realizacji. Jako próbę samoobrony przed kolejnymi, wyzwoleńczymi (rewolucyjnymi) ideologiami, które miały radykalnie ulepszyć świat, tymczasem z reguły przynosiły plon złowrogi. Obsceniczna „perwersja” Žižkowego położenia polega zatem na tym, że próbując zaprojektować i zainicjować nowy lewicowy zryw społeczny, musi cały zanurzyć się w postmodernistyczne „ekskrementy”. Musi posługiwać się wprawnie, a więc z pewną dozą upodobania i przyjemności(!), postmodernistycznym, „przykrym w zapachu i konsystencji” myśleniem i słownikiem, dyskutując z czołowymi przedstawicielami postmodernizmu i jego spadkobiercami.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się