fbpx
Zdzisław Łapiński październik 2009

Przeciw nostalgii

Jeśli chodzi o stan badań literackich w Polsce, to po wyczerpaniu się impulsów płynących z jedynej naszej oryginalnej szkoły metodologicznej, tj. strukturalizmu warszawskiego, przechodzimy podobne jak w Stanach Zjednoczonych przemiany, tylko z opóźnieniem i bardziej lękliwie.

Artykuł z numeru

Bankructwo humanistyki

Literature Lost Johna M. Ellisa należy do bardzo pokaźnej grupy książek, które w toczącej się „wojnie kulturowej” mają dostarczyć amunicji przeciwnikom radykalnych zmian, jakie dokonują się od paru dziesięcioleci w humanistyce amerykańskiej. Niektóre z tych książek, jak Umysł zamknięty Allana Blooma, zyskiwały chwilowy rozgłos, głównie dzięki prasie codziennej, inne, jak cały cykl publikacji Alana Sokala, wywołały dłuższą i owocniejszą dyskusję. Wszystko to jednak nie oddziałało na zasadniczy kierunek rozwojowy badań literackich.

Od ukazania się Literature Lost upłynęło już trochę lat i na horyzoncie metodologicznym pojawiły się nowe zjawiska, ale ogólnie biorąc sytuacja jest dziś podobna, bo na przykład krytyka ekologiczna zmieściłaby się w niemiłej Ellisowi rubryce krytyki upolitycznionej, a badania inspirowane odkryciami w naukach kognitywnych naraziłyby mu się swą interdyscyplinarnością.

Ellis z nostalgią wspomina czasy New Criticism. Ja także. Czytając Ellisa, przypominam sobie mój pradawny artykuł w „Znaku” (Widzenie uzbrojone. Pół wieku krytyki literackiej w USA, „Znak” nr 7/1958). Widziałem wtedy w New Criticism, orientacji badawczej pozostającej jeszcze w pełnym rozkwicie, odtrutkę na wszechobecną u nas ideologizację kultury, na stawiany jej wymóg – bardzo specyficznego, bo przeprowadzanego na komendę – „zaangażowania”.

Ale orientacja ta jest już martwa, a jedynym żywym do pewnego stopnia autorem (uznawanym za „nowego krytyka”) jest Kenneth Burke, którego prace oddziałały niegdyś na tak różnych uczonych jak Tallcot Parsons i Erving Goffman. Wobec Burke’a łatwo jednak byłoby sformułować oskarżenia podobne do tych, jakie Ellis wytoczył przeciwko współczesnym szkodnikom spod znaku race, gender, class oraz deconstruction (por. jego książkę Against Deconstruction, Princeton 1989).

Ostatnim w Stanach Zjednoczonych wielkim dziełem w duchu tradycyjnych badań literackich była książka szczególnie mi bliskiego autora, Meyera Abramsa, Natural Supernaturalism: Tradition and Revolution in Romantic Literature (New York 1971). Bardzo pouczający też pozostaje zbiór jego szkiców Doing Things with Texts: Essays in Criticism and Critical Theory (New York 1989), zawierający m. in. błyskotliwą polemikę z tymi samymi zjawiskami w humanistyce, z którymi chce się rozprawić Ellis. Abrams zresztą wywodzi się nie z „nowej krytyki”, ale ze szkoły chicagowskich historyków idei.

W Literature Lost, jak i w innych swych publikacjach Ellis skupia się bez reszty na przejawach rzeczywistej (i domniemanej) patologii we współczesnym życiu intelektualnym w Stanach. Wydaje się, że bardziej ekonomiczne jest podejście, które pozwala wydobyć z nieprzebranego bogactwa tekstów (często niemądrych, zwykle nijakich, czasem jednak odkrywających zupełnie nowe perspektywy) to, co w nich cenne i produktywne. Ellis, germanista i autor kilku książek z tego zakresu, większą część swojego życie zawodowego poświęcił zwalczaniu w humanistyce irytujących go zjawisk. Bezskutecznie. Bez względu na to, jak ocenimy jakość jego argumentów, trzeba powiedzieć, że jego kolejne próby rozprawienia się z patologią współczesnego literaturoznawstwa z góry skazane były na niepowodzenie. Z zupełnie oczywistego powodu – zjawiska kulturowe o tej skali nie wynikają ze zbiorowej indolencji umysłowej ani z epidemii snobizmu czy z politycznego zacietrzewienia. W krajach demokratycznych nie mogą też być wynikiem manipulacji ze strony władz czy jakichś tajemniczych „układów”. Muszą odpowiadać określonym potrzebom społecznym. Dla zrozumienia tego rzędu zjawisk potrzebna jest, owszem, analiza pojęciowa, ale nie pamflet, który taką analizę jedynie wykorzystuje dla własnych celów. Wpływ zaś na przebieg tego rodzaju procesów można wywrzeć tylko z ich wnętrza – próbując nadać im bardziej pożądany kierunek.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się