fbpx
z ks. Piotrem Mazurkiewiczem rozmawia Dominika Ćosić październik 2011

Europa musi mieć swoją twarz

Trzeba szukać rozsądnych odpowiedzi na pytanie, jak powinna zmienić się koncepcja laickości, aby w przestrzeni publicznej było miejsce dla religii, która jest ważną częścią dziedzictwa Europy.

Artykuł z numeru

Piękni dwudziestoletni idą po władzę

Piękni dwudziestoletni idą po władzę

Od sześciu lat mieszkam w Brukseli i dopiero żyjąc tutaj, uświadomiłam sobie, jak wielka różnica istnieje między Kościołem katolickim w Polsce i na zachodzie Europy. Dzieli nas niemal wszystko…

Łączy nas wiara w Jezusa Chrystusa. Charakterystyczną cechą Kościoła katolickiego jest jego uniwersalność. Wchodząc w jakimkolwiek miejscu na ziemi do katolickiej świątyni, aby uczestniczyć we mszy świętej czy przystąpić do sakramentu pojednania, od razu poczujemy się jak u siebie. Pomimo tej zasadniczej jedności istnieją znaczne różnice w przeżywaniu wiary, o których Pani wspomniała, także w tej niewielkiej geograficznie przestrzeni, jaką stanowi Europa.

Wydaje mi się, że problemy, których doświadczamy, są wspólne dla całej zachodniej cywilizacji. Z jednej strony mamy zjawisko sekularyzacji, z drugiej – polityczne decyzje dotyczące promocji aborcji i eutanazji, legalizacji eksperymentów na ludzkich embrionach czy prawnego zrównania związków osób jednej płci ze związkami małżeńskimi. Odpowiedzi na te wyzwania bywają różne i trudno do jednego worka wrzucać Szwecję, Włochy i Stany Zjednoczone. Można w tym zakresie zaobserwować pewne podobieństwo między społeczeństwami i Kościołami w Europie Środkowej i Południowej oraz zasadniczą odmienność w przypadku Północy naszego kontynentu.

Przybysza z Polski może szokować dostrzeżenie tych różnic, ale po części wynikają one z faktu, że znajdujemy się na innym etapie historii, jakby w innej fazie. Przyzwyczailiśmy się do myślenia o czterech filarach katolickiej Europy: Irlandia, Polska, Hiszpania i Włochy. Ale przecież nie tak dawno wśród tych filarów były również Francja i Belgia. Dzisiaj zaś wspólnoty w Hiszpanii i Irlandii przeżywają poważne problemy. Kościół w naszej części Europy ma inne historyczne doświadczenie niż na Zachodzie. Wciąż mamy w pamięci prześladowania z okresu nazizmu i komunizmu, lekką odwilż w latach 80. – aczkolwiek był to jednocześnie czas męczenników, przecież to wtedy zamordowano ks. Jerzego Popiełuszkę czy przeprowadzono zamach na Jana Pawła II. Mieliśmy także ważne doświadczenie „Solidarności” odwołującej się bezpośrednio do katolickiej inspiracji. Po upadku komunizmu i odzyskaniu wolności poprawiła się sytuacja zewnętrzna Kościoła, zaczęło się odtwarzanie jego struktury zniszczonej głównie w latach 50. Nastąpiła faza wznosząca. Gdy u nas trwał etap oporu, w Belgii, Holandii czy Francji świątynie pustoszały. Ci, którzy dzielnie przeciwstawiali się różnym sekularystycznym ruchom, niejednokrotnie mają poczucie totalnej klęski. To powoduje, że dzisiaj na dźwięk trąbki nie podrywają się już do walki, uznając, że jakakolwiek próba oporu jest pozbawiona sensu. W swoich wysiłkach nie skupiają się na opracowywaniu wielkich projektów ewangelizacji Europy, ale raczej pracują nad skromnymi strategiami przetrwania w ramach małych wspólnot.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się