fbpx
Rémi Brague październik 2011

Czy życie warte jest przekazywania?

Pytanie o wartość ludzkiego życia– jak przekonuje Rémi Brague– nie sprowadza się do refleksji nad twierdzeniem: czy życie warte jest przeżywania? Trzeba pójść o krok dalej i zastanowić się, czy życie warte jest przekazywania. Z jakiej przyczyny istnienie rodzaju ludzkiego miałoby być czymś lepszym niż jego nieistnienie lub zanik?

Artykuł z numeru

Piękni dwudziestoletni idą po władzę

Piękni dwudziestoletni idą po władzę

 

W roku 1942 mojemu rodakowi, francuskiemu pisarzowi i eseiście, który w 1957 roku otrzymał literacką Nagrodę Nobla, Albertowi Camusowi, błyskawiczną sławę przyniósł krótki esej zatytułowany Mit Syzyfa. Pierwsze zdanie eseju zapadło wszystkim w pamięć: „Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny: samobójstwo” .

Camus od razu spieszy je wyjaśnić: czy życie warte jest przeżywania?

Nie był pierwszym, który zadał takie pytanie. Pod koniec XIX wieku zostało ono wręcz strywializowane.

Kwestia ta nurtowała wielu filozofów Zachodu. Pierwszym z nich był prawdopodobnie angielski pisarz i ekonomista William Hurrell Mallock. W roku 1879 zadał je w tytule swojej książki Is Life Worth Living? . Po drugiej stronie oceanu podobną tematyką zajmował się nie kto inny, jak sam William James. W maju 1895 roku w stowarzyszeniu YMCA na Harvardzie wygłosił wykład pod takim samym tytułem. Tekst został opublikowany, a później wznowiony w zbiorze filozoficzno-popularyzatorskich esejów Jamesa The Will to Believe .

To samo pytanie stało się również centralną myślą wielu książek, choć nie pojawiło się w ich tytułach w dosłownym brzmieniu. Zostało zastąpione pojęciem zasadności (worth) czy też wartości (value) życia.

W Niemczech młody Eugen Dühring w roku 1865 opublikował traktat Der Werth des Lebens (Wartość życia)4. Książka była cyklicznie wznawiana aż do roku 1922. Latem 1875 roku młody Fryderyk Nietzsche poświęcił jej rozległą, krytyczną recenzję na pięćdziesięciu stronach.

We Francji filozof Léon Ollé-Laprune, katolik działający na laickim uniwersytecie, opublikował w roku 1894 dzieło Le Prix de la vie (Cena życia). Jego ostatnie – pięćdziesiąte drugie – wydanie ukazało się dokładnie pół wieku po pierwszej edycji, czyli w roku 19445.

Z kolei w Niemczech Rudolf Eucken ze swoim Der Sinn und Wert des Lebens (Sens i wartość życia), opublikowanym w roku 1908, mógł się wydawać epigonem. A jednak to nie przeszkodziło w ośmiokrotnym wznawianiu jego książki – aż do 1921 roku6.

Ci wszyscy autorzy na tytułowe pytanie udzielili twierdzącej odpowiedzi. Nie stanowi to oczywiście zaskoczenia. Za chwilę powrócę jeszcze do tej kwestii i wyjaśnię dlaczego.

Dużo trudniej odnaleźć obrońców odpowiedzi przeczącej. A jednak natrafiamy na sztandarowy przykład jej orędownika w osobie amerykańskiego adwokata Clarence’a S. Darrowa, który przeszedł do historii dzięki swej sądowej obronie Leopolda i Loeba w roku 1924 oraz nauczyciela oskarżonego o darwinizm w tak zwanym „małpim procesie” (Monkey Trial), który odbył się rok później. W 1917, a następnie w 1920 roku, toczył on ze swymi kolegami po fachu dyskusję odnośnie kwestii, czy życie warte jest przeżywania? W obu przypadkach Darrow odpowiedział przecząco7. Jest to tym bardziej zaskakujące, że był on przeciwnikiem kary śmierci i podczas długiej kariery prawniczej udało mu się uratować przed krzesłem elektrycznym wielu ludzi.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się