fbpx
Marek Drwięga luty 2011

Dwie drogi współczesnych filozofów – Paul Ricoeur i Józef Tischner (cz. II)

Innymi słowy, muszę zdecydować, którą z wartości wybrać, w jaki sposób odpowiedzieć na wołanie innego? Na pewno nie jest to łatwa chwila. Jest to jedna z najbardziej dramatycznych sytuacji moralnego wyboru, w której człowiek ociera się o granice swojego człowieczeństwa. To właśnie pod wpływem przeżycia takiej sytuacji zmienia się dogłębnie sposób widzenia świata.

Artykuł z numeru

Europa a turecki eksperyment

Od ja aksjologicznego i wartości po ja dialogiczne i agatologię

Jak wygląda filozofia człowieka u Tischnera, jak można ją pokrótce scharakteryzować? Próbując odpowiedzieć na to niełatwe pytanie należy zacząć od przypomnienia jego wczesnych poglądów obecnych już w rozprawie doktorskiej, a także w habilitacji (opublikowanych w Studiach z filozofii świadomości) oraz w pierwszych samodzielnych pismach zebranych m.in. w Świecie ludzkiej nadziei. Tischner pyta tam o to, co jest właściwym środowiskiem dla człowieka? To oczywiście wartości. A więc kontekst refleksji nad człowiekiem łączy się ściśle z rozważaniami aksjologicznymi, choć zawiera także inne inspiracje. W tekście Etyka wartości i nadziei Tischner podkreśla, że człowiek żyje pośród wartości, ku którym kierują się jego dążenia, myśli i czyny. Są one zatem czymś w rodzaju nauki o „partyturze ludzkiej”, która niczym niewidzialne tło pojawia się przed i poza człowiekiem, inspirując jego działanie. Nie ma więc możliwości właściwego opisu człowieka tam, gdzie nie ma dobra i zła, wartości i antywartości. Takiemu przekonaniu Tischner pozostanie wierny do końca swojej twórczości. Człowiek, podobnie jak u Ricoeura, jest osobą. Dokładniej, jest on bytem-dla-siebie, czyli bytem, który odnosząc się do wartości będących poza nim, buduje siebie jako szczególną wartość, której na imię Ja. Z tego punktu widzenia Tischner wyznaje więc pogląd, że jego filozofia, oprócz tego, że jest obiektywną nauką o wartościach rozumianych jako środowisko ludzkie, jest także teorią człowieka rozpatrywaną jako „tworzywo” dla wartości. A zatem ważne dla filozofii człowieka obszary dzieliłyby się na dwie części: pierwsza dotyczyłaby obiektywnej sfery wartości i jej badania, przedmiotem drugiej byłaby teoria człowieka.

Ale to nie wszystko. Trzeba także zapytać o to, co jest źródłem ludzkiej wrażliwości lub co otwiera człowieka na wartości? W tej kwestii Tischner zaproponował rozwiązanie, które odegra potem ogromną rolę i stanie się osią jego poglądów. Według niego źródłem ludzkiej wrażliwości jest szczególnego rodzaju doświadczenie, które otwiera nas na dobro i zło, na wartości i antywartości, a tym doświadczeniem jest doświadczenie drugiego człowieka. Sam autor Myślenia według wartości wielokrotnie zwraca uwagę na wyjątkowość tego doświadczenia, powtarzając, że tak jak jesteśmy zdolni doświadczyć drugiego, nie jesteśmy zdolni doświadczyć niczego, żadnej rzeczy, żadnego przedmiotu, krajobrazu ani zwierzęcia. Tischner twierdzi, że wartości wyłaniają się jako wartości określające mój stosunek do drugiego człowieka.

Na pytanie czym są wartości, czym się charakteryzują, jaki jest ich sposób istnienia, Tischner odpowiada podobnie, jak inni przedstawiciele aksjologii wypracowanej na gruncie fenomenologii. To nie kto inny jak Scheler, Hildebrandt, Hartmann i Ingarden głosili pogląd o obiektywnym istnieniu wartości, to oni i ich następcy podkreślali fakt pluralizmu wartości i ich swoistej hierarchii. W tej kwestii stanowisko Tischnera to raczej nawiązanie do tego, co przed nim powiedzieli klasycy XX-wiecznej aksjologii. Zupełnie inaczej rzecz wygląda, gdy popatrzymy na inne sprawy. Nieco upraszczając, można powiedzieć, że z jednej strony mamy wartości, które są obiektywne, posiadają swoistą hierarchię, a z drugiej – doświadczamy ich zawsze w jakimś związku z obecnością osoby ludzkiej, w tej sytuacji są one dla nas źródłem zobowiązania moralnego. Inny człowiek budzi we mnie poczucie powinności, któremu odpowiada słówko „trzeba”. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że sytuacja i drugi mówią człowiekowi wprost o tragiczności bytu ludzkiego – mojego i cudzego. Wówczas to imperatyw zakazu mówiący: „nie zabijaj”, „nie kłam” bierze swe źródło w wartościach negatywnych, imperatyw nakazu natomiast, np. „pomóż w nieszczęściu”, „podaj rękę” czerpie z wartości pozytywnych. Jest to zatem szczególna sytuacja: człowiek jest bytem tragicznym, bez pomocy drugiego ginie on i jego dobroć, a wołanie o ratunek zobowiązuje kategorycznie.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się