fbpx
Piotr Kosiewski Styczeń 2014

Migawki o wolności

Wystawy Potrzeba wolności. Sztuka europejska po 1945 roku w krakowskim MOCAK-u nie należy lekceważyć. Znalazło się na niej wiele ciekawych prac, a temat można zaliczyć do kluczowych w dzisiejszej debacie publicznej. Powstała wystawa ważna, ale też problematyczna.

Artykuł z numeru

Wojna

Wojna

W MOCAK-u zgromadzono prace 47 artystów z 17 europejskich krajów. To imponujący i bardzo różnorodnym zbiór. Na wystawie znalazły się dzieła twórców z obu stron dawnej żelaznej kurtyny, powstałe od lat 60. ubiegłego wieku po współczesność. Klasycy współczesności, jak Marcel Broodthaers, VALIE EXPORT czy Yves Klein, sąsiadują z niedawnym debiutantami.

Krakowski pokaz jest wariantem ekspozycji przygotowanej w 2012 r. w Niemieckim Muzeum Historycznym w Berlinie. Potem była prezentowana w mediolańskim Palazzo Reale i Eesti Kunstimuuseum – Kumu Kunstimuuseum w Tallinie. W MOCAK-u wybór prac poszerzono, umieszczając obok dzieł wideo także fotografie oraz obiekty.

Szufladkowanie

„Prezentowane prace tworzą społeczno-polityczny krajobraz współczesnej Europy i problemów, z którymi się ona boryka” – można przeczytać w jednym z informujących o wystawie tekstów. Są tu próby rozliczeń z historią, w tym zachowania „w obliczu autorytarnych rządów”. Wystawa pokazuje, „jak artyści demaskują społeczne tabu. Odnosi się również do polityki rządów i ich obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa społeczeństwu”. Z kolei Monika Flacke w tekście zamieszczonym w wydanym z tej okazji katalogu pisze: „Sztuka (…) za pośrednictwem swoich dzieł dyskutuje o problematycznych i trudnych procesach, jakie przyniosła ze sobą nowoczesność”.

Z ową różnorodnością próbowali sobie poradzić kuratorzy wystawy. Podzieli prace na 12 rozdziałów opatrzonych atrakcyjnie, chociaż często tajemniczo brzmiącymi tytułami, jak Sąd rozumu, Podróż do Krainy Czarów, Ciemność w samo południe, 99 centów czy Sto lat. Można zrozumieć chęć porządkowania i nie przywiązywać do tych rozróżnień większej wagi. Można też machnąć ręką na teksty towarzyszące poszczególnym rozdziałom wystawy. Nie zawsze jest to jednak łatwe, jak choćby w przypadku tego stwierdzenia: „przedstawiciele wojennego pokolenia różnych krajów Europy uważali się albo za przedstawicieli ruchu oporu, albo w przypadku Niemców, za ofiary”. Jest to, delikatnie mówiąc, grube uproszenie.

Jeszcze bardziej problematyczne okazują się próby dopasowania poszczególnych dzieł do stworzonych przez kuratorów ideowych ram. Czasami bywa nawet zabawnie. Słoik zupy (2004) to jedna z najbardziej przejmujących prac na wystawie. Serhij Bratkow sfilmował zobaczoną w Iwanowie staruszkę. Jesteśmy w tamtejszej kantynie. Kobieta siedzi przy stoliku i wyjada zupę z wielkiego słoika, który ze sobą przyniosła. Bratkow, jak sam podkreśla, ironicznie nawiązując do Warholowskiej Campbell’s Soup, stworzył pracę świetnie pokazującą nierówności społeczne postsowieckiej Rosji. Tymczasem twórcy wystawy przy okazji m.in. tej pracy stawiają pytanie: „w jaki sposób wolne jednostki mogą chronić swe życiowe ambicje przed niwelującym wszelkie zróżnicowanie konsumpcjonizmem?”.

Paradoksalnie, samo zestawienie ze sobą niektórych prac pozwala dostrzec zaskakujące związki, dopisać kolejne, nieoczywiste konteksty, spojrzeć w inny sposób na często bardzo znane dzieła. Może trzeba po prostu zapomnieć, co w swoich tekstach „chcieli powiedzieć” kuratorzy, i skupić się na przedstawionych pracach.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się