fbpx
z Jarosławem Włodarczykiem rozmawia Anna Mateja Maj 2014

Historyk nauki wstaje z fotela

Sięganie poza dostępny zmysłom horyzont jest wyraźnie człowiekowi potrzebne. Nie tylko w formie rozmyślania o lotach kosmicznych, czyli dosłownego poznawania nowych przestrzeni, ale właśnie pod postacią odkrywania tych fragmentów natury, których istnienia czasami nie jesteśmy w stanie doświadczalnie zweryfikować ani tu i teraz, ani jeszcze przez długi czas

Artykuł z numeru

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

 

„(…) spójrz, jak strop niebieski / Upstrzyły gęsto złote lampy gwiazd. / Najmniejsza nawet z tych, które dostrzegasz, / Śpiewa jak anioł w swym okrężnym biegu, / Wtórując bystrookim cherubinom; / Taka harmonia jest i w nieśmiertelnej / Duszy…” (przekład Stanisława Barańczaka). Od duszy do Wszechświata droga daleka, ale Szekspir, układając w Kupcu weneckim wykład dla Lorenza o harmonii świata i ciał niebieskich, nie zmyśla?

Żadną miarą! Szekspir posługuje się wiedzą astronomiczną swobodnie. I to nie tylko tą, którą zawierały popularne w jego czasach almanachy astrologiczne – wydawane co roku i objaśniające świat przez zestawienia konfiguracji ciał niebieskich, były nieodłącznym elementem życia społecznego. Szekspir był też au courant z debatą astronomiczno-kosmologiczną prowadzoną na dość zaawansowanym naukowo poziomie. (Nawiasem mówiąc, Barańczak „poległ” w przekładzie tego fragmentu: u Szekspira wirują i śpiewają sfery, nie gwiazdy).

Wiedza prawdziwa o świecie jest koniecznie potrzebna, by napisać coś prawdziwego o człowieku?

Ujmę to inaczej: wiedza naukowa u najwybitniejszych twórców często stanowiła istotny element ich kultury ogólnej. Oni zadawali sobie trud poznania świata istniejącego i odbicia tej wiedzy w świecie, który sami tworzyli. Dobitny tego przykład stanowi Boska Komedia Dantego, która jest też wykładem XIV-wiecznej kosmologii. Z kolei u Szekspira, w Antoniuszu i Kleopatrze, sztafaż astronomiczny pojawia się chyba we wszystkich możliwych wariantach warsztatowych. Od luźnego nawiązania do astrologii, przez bogactwo teatru zjawisk niebieskich, skończywszy na zawoalowanych aluzjach, które pewni badacze uważają za opowiedzenie się przez autora po stronie określonej filozofii przyrody, np. za atomizmem albo heliocentryzmem.

„Miał twarz jak niebo i w to niebo wpięte / słońce i księżyc na swoich orbitach / świeciły ziemi – maleńkiemu o” (przekład Bohdana Drozrysdowskiego). Kleopatra takiego wyśniła sobie Antoniusza…

To charakterystyczny w poezji miłosnej trop, może nawiązanie do koncepcji przedstawiania człowieka jako mikrokosmosu. Trzeba jednak powiedzieć, że czytanie wybitnych dzieł dawnych mistrzów przez uczonych, którzy znają się na nauce tamtych epok, to nowa metoda. Wcześniej byliśmy na te znaczenia ślepi. Jak bardzo było to dotkliwe, choć przez czytelników niezauważane, przekonuję się podczas zajęć ze studentami, gdy czytamy pierwsze pieśni z Raju Boskiej Komedii, w których Dante pisze o Księżycu. Najpierw proszę o wskazanie miejsc, których nie rozumieją; potem dyskutujemy o tym, co wydało im się klarowne. Tyle że podczas rozmowy szybko się okazuje, że oni po prostu nie przeczuwają, ile w wybranych wersach kryje się treści do odkrycia i zrozumienia. W trakcie zajęć oczy otwierają im się coraz szerzej także dlatego, że uświadamiają sobie, ile tracimy z lektury tego arcydzieła, nie znając kultury naukowej wykorzystanej przez Dantego.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się