fbpx
Stanisław Krajewski, Mirosław Skrzypczyk Maj 2014

Nagroda im. Księdza Musiała

6 marca br. na Uniwersytecie Jagiellońskim odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody im. Ks. Stanisława Musiała. Nagroda ta – ustanowiona przez Klub Chrześcijan i Żydów „Przymierze” – przyznawana jest w dwóch kategoriach: za twórczość w duchu dialogu i współpracy chrześcijańsko- i polsko-żydowskiej oraz za inicjatywy społeczne na rzecz tegoż dialogu i pojednania. Laureatami Nagrody za 2013 r. zostali: Stanisław Krajewski – za całokształt twórczości, oraz Mirosław Skrzypczyk – za ocalanie pamięci o polskich Żydach. 

Artykuł z numeru

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

Wyobrazić sobie Boga dzisiaj

Poniżej zamieszczamy mowy obu laureatów oraz wykład prof. Zdzisława Macha: Pamięć o Zagładzie i problemy tożsamości Polaków, wygłoszony podczas uroczystości. Teksty zostały skrócone przez redakcję „Znaku”.

Stanisław Krajewski

Czy ja jako Żyd zawdzięczam coś istotnego chrześcijanom i chrześcijaństwu? Otóż tak: zawdzięczam. Nie dlatego że – jak przez wieki nauczał Kościół – Żydom bez chrześcijaństwa brakuje czegoś zasadniczego. To, rzecz jasna, odrzucam. Judaizm ma w sobie dostateczne zasoby, by rozwinąć wszelkie wymiary religijności. Jednak to w chrześcijanach mogę upatrywać nie tylko braci (i oczywiście siostry), ale i coś jeszcze. Ks. Tomáš Halík cytuje pewnego Żyda, z którym zgadzam się całkowicie: „Chrześcijanie nie są jedynie przyjaciółmi Żydów, ale są jedynymi przyjaciółmi Żydów”, to znaczy: Żydów jako Żydów, a nie po prostu ludzi. Przez przyjaźń jest tu rozumiane coś, co wykracza poza czysto ludzkie relacje. Chodzi o to, że chrześcijanie mogą zrozumieć, a w każdym razie uszanować, tajemnicę Izraela. A my – jestem o tym przekonany – możemy uszanować tajemnicę Kościoła, możemy być sojusznikami. Jest tak pomimo ciemnych kart historii, pomimo zagrożenia z powodu braku akceptacji. Ten sojusz i ta przyjaźń są możliwe. Im dłużej tkwię w relacjach żydowsko-chrześcijańskich, tym bardziej się to – mimo wszystko – potwierdza. Tak myśli niemało Żydów; dowodem jest deklaracja Dabru emet z 2000 r., której jestem sygnatariuszem wraz z ponad 200 teologami i intelektualistami żydowskimi.

Dzięki chrześcijaństwu wszyscy wiedzą, że Bóg prawdziwy to Bóg Izraela. Wszyscy, bo nawet niewierzący, nawet ci, którzy drwią z religii, są wychowani nie bez wiedzy na temat tradycji biblijnych i na ogół inaczej postrzegają te tradycje niż np. mitologię grecką. Gdy chcemy wyjaśnić słowo „Bóg”, w całym świecie naznaczonym przez chrześcijaństwo czynimy to przez odwoływanie się do żydowskiego Pisma Świętego, a nie do opowieści o bogach olimpijskich. Za to jestem chrześcijaństwu wdzięczny.

A co – mógłby ktoś zapytać – z osobą Jezusa? Ona dzieli, a raczej dzieli postrzeganie jej statusu. Zgodnie z formułą: „Wiara Jezusa nas łączy, wiara w Jezusa dzieli”. Nadnaturalna osoba z narracji chrześcijańskiej, Chrystus z Trójcy, to nie jest figura, która do mnie trafia. Natomiast, jego nauczanie – to, co poznajemy z Nowego Testamentu – bywa fascynujące. Wskazanie miłowania nieprzyjaciół – to myśl, która została uwypuklona w przekazie chrześcijańskim. Najmocniejszy wyraz tego nauczania to idea nadstawiania drugiego policzka. Oczywiście ta idea jest tak radykalna, że właściwie nikt jej nie stosuje. Radykalizm jest dla mnie najważniejszym motywem Ewangelii. Nie bardzo jest to widoczne w realnym chrześcijaństwie, które znamy. Ewangeliczna skrajność obrazuje zasadniczo poglądy ludzi, którzy żyją rychłym nadejściem końca świata. W takiej sytuacji nie liczy się ani bogactwo, ani władza, ani nic z przewag doczesnych. Prawie nikt nie żyje zgodnie z takim radykalizmem. Z osób, które znałem, przykładem jest może właśnie ks. Stanisław Musiał, który nie mógł spocząć, póki nie rozdał wszystkich pieniędzy, jakie miał w kieszeni. (…)

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się