fbpx
Andrzej Borowski grudzień 2011

Archipelag porównań

Komparatystyka literacka bywa sprowadzana do mniej lub bardziej błyskotliwej „wpływologii”. A przecież porównanie to jeszcze nie dowód.

Artykuł z numeru

Homoseksualista idzie do nieba

Homoseksualista idzie do nieba

Najbardziej pierwotna, jeśli idzie o dzieje kultury, formuła wiedzy o literaturze, czyli filologia, z samej zasady posługiwała się metodą komparatystyczną. Wynikało to choćby z imitacyjnego paradygmatu estetyki (nazywanego potocznie klasycyzmem), który postulował naśladowanie „arcydzieł”, co w praktyce oznaczało stałe odnoszenie tekstu będącego przedmiotem uwagi krytyka do powszechnie uznawanych wzorców.

„Komparatystykę” pierwotną pojmowano zazwyczaj jako kompetencję do uprawiania krytyki konkretnego tekstu. Opierała się zatem na znajomości języków, teorii literatury, wreszcie „kanonu piękna”, czyli zbioru tekstów uznawanych w tymże układzie i czasie za źródło norm estetycznych, tematów, motywów, wzorców formalnych. Takie pojmowanie filologii wymagało praktycznie nieograniczonej erudycji od uprawiającego tę dyscyplinę humanistyki badacza.

„Komparatystyka naturalna” rozpoznawalna w podstawowej formule filologii, była jednak zaledwie punktem wyjścia dla nowszej konstrukcji pojęciowej w XIX-XX w. Formowanie się od czasów nowożytnych państw i kultur narodowych ustawiło pierwotną formułę filologii w mniej lub bardziej wyrazistej opozycji do aspiracji tychże kultur, a także do paradygmatu emulacyjnego estetyki, który można nazwać „konceptystycznym” czy „romantycznym”. Nie zadowalał się on już naśladowaniem wzorców klasycznych, lecz postulował mniej albo bardziej „zuchwałą” ich kontestację. Punktem wyjścia dla emulacji na gruncie literackim była parafraza najpierw tekstu kanonicznego w języku oryginału, potem jego „przekład” (rozumiany dość swobodnie) na język kultury narodowej, wreszcie konstruowanie gatunków, form wersyfikacyjnych, obrazowania, tematów i motywów nieznanych wzorcom normatywnym, „klasycznym”, a identyfikowanym przeważnie jako „rodzime”.

Nacjonalizm i kosmpolityzm

Od drugiej połowy XIX w. owa gra pomiędzy uniwersalną i narodową tożsamością kulturową przyczyniła się do skonstruowania nowej formuły literaturoznawstwa porównawczego, które miałoby odtąd rozpoznawać „oryginalność” zarówno indywidualną jak i „narodową”. Umieszczam ten przymiotnik w cudzysłowie, bowiem pojmowanie kategorii narodu uległo dość istotnym przeformułowaniom: od „narodu politycznego” (czyli np. szlachty) do „narodu etnicznego”, który wyznaczników swojej tożsamości szuka odtąd w językach narodowych, wspólnym terytorium, wspólnej historii, a nawet religii.

Krytyk literacki w tych okolicznościach kieruje swoją uwagę na „porównywanie” tekstów literatury narodowej z tekstami z literatury powszechnej, komentując już nie tyle wpływy i zbieżności, co przede wszystkim powiązanie z „charakterem narodowym”. Opozycja pojęć „literatura narodowa” – „literatura powszechna” stała się aż po połowę XX w. jednym z głównych wyznaczników literaturoznawstwa porównawczego, nabierając czasami zabarwienia ideologicznego, gdy próbowano wykazać „wyższość” jednego rodzaju twórczości nad innymi. Ten kierunek refleksji doprowadził do kryzysu: z jednej strony stawiany pod adresem komparatystyki zarzut rozmaicie zabarwionego nacjonalizmu (czy szowinizmu), z drugiej zaś – „kosmopolityzmu”, który zrujnował autorytet poznawczy tej dyscypliny.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się