fbpx
(fot. Cherry Laithang / Unsplash)
Wacław Hryniewicz OMI styczeń 2012

Czy człowiek zasługuje na nieskończoną karę?

Teologia uczy od wieków, że człowiek nie może wysłużyć sobie szczęścia wiecznego z tytułu sprawiedliwości. Jest ono zawsze darem Boga. Tymczasem o piekle mówi się, że człowiek zasłużył na nie sprawiedliwie. Rozbieżność ta jest trudna do pojęcia. Tak jakby Bóg stosował dwie różne miary.

Artykuł z numeru

Kościół. Lewica. Dialog

Kościół. Lewica. Dialog

Piekło i sprawiedliwa kara

Aby sensownie mówić o piekle, trzeba jasno zdawać sobie sprawę z tego, jaka jest jego natura. Jego istnienie zakłada, że pewni ludzie w nim rzeczywiście przebywają (nie chodzi więc o „puste piekło”). Według dominującego przekonania ten, kto znajduje się w piekle, nie może go już opuścić (tym różni się ono od jedynie tymczasowego przebywania w czyśćcu). Stan piekła jest nieskończonym cierpieniem, zaprzeczeniem pomyślności, poczucia spełnienia i szczęścia (nie wyklucza to jakiegoś chwilowego doświadczenia przyjemności). Jest to w konsekwencji życie gorsze niż nieistnienie. Cierpienie w piekle nie ma końca, gdyż przedłuża się i kumuluje w nieskończoność. Każda skończona ilość cierpienia dodaje się jedynie do już istniejącej jego skończonej ilości.

W odniesieniu do problemu piekła ważną rolę odgrywa pojęcie sprawiedliwej kary.

Według prawodawstwa ludzkiego karę wymierza winnemu ten, kto ma prawo do karania. Sprawiedliwa jest ta kara, która respektuje prawa osoby karanej i odbywa się w granicach prawa do karania. Znaczy to, że nie powinna wykraczać poza opartą na sprawiedliwości granicę surowości. Surowość kary powinna być proporcjonalna do wyrządzonej winy. Nieproporcjonalna wysokość kary byłaby niezgodna z wymogami sprawiedliwości. Sprawiedliwa kara jest proporcjonalna do powagi i szkodliwości czynu, który stanowi podstawę do jej wymierzenia. Zmniejszenie odpowiedzialności winowajcy przez różne czynniki (np. przymus, obłęd, niezawinioną niewiedzę czy prowokację) powoduje siłą rzeczy zmniejszenie proporcjonalnej kary. Ten, kto narusza któreś z podstawowych praw człowieka, powinien być ukarany surowiej niż ten, kto jest winny czegoś mniej ważnego i szkodliwego.

Sprawiedliwość przeciwko potępieniu

Stephen Kershnar, profesor filozofii w State University of New York, usiłuje wykazać, że Bóg nie może posyłać ludzi do piekła, gdyż jest z natury swej „wszech-dobry” i dobroczynny . To właśnie Jego dobroć sprawia, że nie czyni On niczego złego. Żaden motyw nie skłania Go do tego, aby stworzyć piekło i zsyłać tam kogokolwiek spośród grzesznych ludzi. Gdyby rzeczywiście niektórzy ludzie skazani byli na piekło, to Bóg wymierzałby sprawiedliwą karę z powodu ich negatywnego wyboru. Wyciągałby jedynie konsekwencję w postaci środka odstraszającego lub kary. Dla moralnie odpowiedzialnych osób wystarczyłaby kara skończona, choćby nawet bardzo surowa. Na ogół uważa się, że to nie Bóg wymierza karę piekła, lecz raczej sami ludzie wybierają oddzielenie od Niego. W zamierzeniu Boga konsekwencja ludzkiego wyboru jest jednak tak wielka, że staje się karą i męką za odmowę przyjęcia Go do swojego życia.

Obrońcy piekła dowodzą, że Bóg nie ma obowiązku okazywania grzesznikom swojej dobroczynności i że przebywający w piekle nie zostali ukarani niesprawiedliwie. Życie w niebie jest możliwe tylko dla tych, którzy dobrowolnie pragną zjednoczenia z Bogiem. Nie byłoby ono czymś dobrym dla kogoś, kto Go odrzuca, nie akceptuje Jego miłości i wymagań moralnych. Człowiek, który nie pragnie przebywać w niebie, cierpiałby tam, gdyż nie potrafiłby zaakceptować swojego Stwórcy. Kershnar uważa jednak, że zgodnie ze swoją dobroczynnością Bóg nie skazałby go na nieskończoną mękę. Gdyby zaś uchronienie go przed piekłem okazało się niemożliwe, wówczas, będąc istotą dobroczynną, raczej by go unicestwił, niż skazywał na nieskończone piekło.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się