fbpx
Jerzy Stępień czerwiec 2011

Państwo obywatelskie. Krótka historia polskiej samorządności

Jeśli nie chcemy, by zakorzeniło się w polskim społeczeństwie przekonanie, że nie tylko reforma emerytalna, ale właściwe żadne zmiany w Polsce nie miały sensu, musimy przygotować konieczną korektę polskiej reformy samorządu, namacalnego dowodu na sukces polskich przemian.

Artykuł z numeru

Kreatywna Polska?

Wypowiadana tu i ówdzie opinia, że elity „Solidarności” nie były przygotowane do przejęcia odpowiedzialności za państwo na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, przynajmniej w jednym wypadku jest całkowicie bezzasadna. Chodzi o zespół ludzi skupionych wokół profesora Jerzego Regulskiego. Ta grupa była w pełni świadoma zadań, przed jakimi stanęła u progu III Rzeczypospolitej, i co więcej – jakby niecierpliwie czekała na pierwszą sposobność do rozpoczęcia prac nad wdrożeniem projektów starannie opracowywanych intelektualnie przez całe lata osiemdziesiąte. Jak wiadomo, postulat przywrócenia prawdziwego samorządu terytorialnego wypowiedziany został w uchwale programowej I Krajowego Zjazdu Solidarności w gdańskiej Olivii, podobnie zresztą jak żądanie wmontowania do systemu sądownictwa konstytucyjnego. O ile jednak to ostatnie stało się rzeczywistością stosunkowo szybko, bo już w 1985 roku, o tyle droga do samorządu okazała się znacznie dłuższa. Z pewnością łatwiej było koncesjonować i kontrolować orzecznictwo konstytucyjne (to w końcu raptem kilkunastu sędziów), niż zapanować nad zjawiskami, które mogły być wywołane nawet bardzo ograniczoną samorządnością. Próbuję, oczywiście, jedynie rekonstruować sposób myślenia ówczesnych ośrodków kierowniczych, w każdym razie nie dzielę się w tym wypadku wiedzą uzyskaną u źródła.

 

Nic nie było przypadkowe

Profesor Regulski ogniskował zainteresowania naukowe poważnej grupy badaczy warszawskich i łódzkich (Michał Kulesza, Maria Gintowt-Jankowicz, Tadeusz Markowski, Piotr Bury, Aleksandra Jewtuchowicz, Adam Kowalewski, Czesława Rudzka-Lorentz, Teresa Dębowska-Romanowska, Iwo Byczewski, a także w końcowej fazie Andrzej Piekara), niejako na podorędziu był też liczący się ośrodek śląski (Walerian Pańsko, Karol Podgórski, Irena Lipowicz). Niżej podpisany od 1984 roku wraz z grupką skupioną wokół podziemnej „Rzeczpospolitej Samorządnej” (wydawanej poza zasięgiem cenzury przez Joannę i Mateusza Wyrwichów) szedł wprawdzie całkiem odrębną drogą, ale wiodącą w tym samym kierunku. Było więc rzeczą naturalną rozpoczęcie wspólnego już marszu w okolicach obrad Okrągłego Stołu. Nikt z nas wówczas nie kalkulował, czy brać w nim udział, czy nie. Nie było natomiast wątpliwości, że skoro nadarza się okazja wyrwania kawałka wolnego państwa dla społeczeństwa obywatelskiego, to trzeba to robić bez wahania. Na kunktatorstwo czy pięknoduchostwo – bez względu na ryzyko, a nikt nie obiecywał sukcesu – nie było wówczas w tym gronie miejsca.

Wieloletnia praca w zaciszach pracowni naukowych, także zagranicznych, pozwoliła na szybkie rezultaty niemal na drugi dzień po wyborach czerwcowych. Szybko podzieliliśmy się rolami. Jerzy Regulski został pełnomocnikiem rządu do spraw samorządu w gabinecie Tadeusza Mazowieckiego, ja miałem przygotować najważniejsze projekty ustrojowe w całkowicie opanowanym senacie, a Walerian Pańko przeprowadzić je przy minimalnych stratach w pierwotnej koncepcji przez procedurę legislacyjną w kontraktowym sejmie. Wsparci głównie przez Michała Kuleszę, ale także przez Zygmunta Niewiadomskiego, wówczas stosunkowo młodego badacza lubelskiego, a nieco później także przez profesor Teresę Rabską z Poznania i pod nieocenionym, głównie politycznym parasolem Andrzeja Stelmachowskiego, pierwszego marszałka senatu, już 19 stycznia 1990 roku zamknęliśmy pierwszy etap prac legislacyjnych, przekazując do sejmu pakiet czterech podstawowych ustaw odbudowujących samorząd terytorialny, zawierających także konieczne zmiany w konstytucji. Niebawem pojawiły się w sejmie kierowane tam przez rząd dalsze rozwiązania zadaniowe, kompetencyjne i finansowe. Całość była w miarę spójną konstrukcją, pozwalającą już 27 maja tego samego roku przeprowadzić pierwsze wybory samorządowe – zarazem pierwsze naprawdę wolne od lat trzydziestych.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się