fbpx
Wojciech Bonowicz maj 2012

Niewidzialny łańcuch. O kilku wierszach Wisławy Szymborskiej

Typowy chwyt Szymborskiej: umieścić w roli obserwatora kogoś, kto widzi wyraźniej, inaczej, z oddalenia. Dopiero z oddalenia, z dystansu widać, co nas łączy z innymi stworzeniami: i my również czujemy na sobie ciężar czyjegoś okrucieństwa, i my jesteśmy więźniami na „utajonym łańcuchu”.

Artykuł z numeru

Wszyscy jesteśmy chłopami

Wszyscy jesteśmy chłopami

W wydanym pośmiertnie ostatnim tomie wierszy Wisławy Szymborskiej znajdzie się zapewne i ten, opublikowany przed dwoma laty w „Kwartalniku Artystycznym”. Zatytułowany Łańcuchy.

Dzień upalny, psia buda i pies na łańcuchu

Kilka kroków opodal miska pełna wody.

Ale łańcuch za krótki i pies nie dosięga.

Dodajmy do obrazka jeszcze jeden szczegół:

nasze o wiele dłuższe

i mniej widzialne łańcuchy,

dzięki którym możemy swobodnie przejść obok.

Motyw łańcucha pojawia się w tej poezji nie po raz pierwszy. Przypomnijmy Wywiad z dzieckiem z tomu Wszelki wypadek. W tamtym wierszu głównym bohaterem było dziecko, mały mistrz, który właśnie zjawił się na świecie. Mistrz ów dziwi się i złości, że wszystko, co istnieje, istnieje „tylko w jeden sposób”, w „pokornym stąd – dotąd”. „Mucha w pułapce muchy? Mysz w potrzasku myszy? / Pies nigdy niespuszczany z utajonego łańcucha?”. Każde istnienie jest uwięzione w swojej formie. Aby tę myśl uwyraźnić, poetka sięga po przykłady najbardziej pospolitych zwierząt, których los kojarzony bywa z ograniczeniem wolności. Lep na muchy, pułapka na myszy, łańcuch przykuwający psa do jego budy – stają się tu jednak symbolami czegoś, co jest ograniczeniem znacznie bardziej dramatycznym, bo nieuniknionym: istnienia, które znalazło się „w sytuacji okropnej, bo bez wyjścia z siebie”.

Mały mistrz nie wie, czy tak jest naprawdę. Być może świat nieruchomieje tylko wtedy, kiedy patrzy nań ludzkie oko. Nieuchwycony w pułapkę spojrzenia, żyje sobie inaczej, własnym życiem, nie chcąc „przyjąć do wspólnej zabawy” obcego – człowieka. Być może to sam człowiek nosi w sobie tę unieruchamiającą skłonność, a świat broni się przed uprzedmiotowieniem, demonstrując tylko to, co człowiek chce zobaczyć. Mały mistrz złości się, bo przeczuwa, że poza formami ukazującymi mu swoje niezmienne oblicze ukrywa się coś jeszcze, „bezużyteczny przepych, wzbroniona możliwość”. Wzbroniona jemu, no bo komu? A wraz z tym przeczuciem zjawia się też myśl o własnej ograniczoności. Mistrz krzyczy „i tupie tyloma nogami / iloma rozporządza – w tak wielkiej rozpaczy, / że mało by tu było i sześciu nóg chrabąszcza”.

„Utajonym łańcuchem” psa jest więc w Wywiadzie z dzieckiem jego psia forma. Zarówno pies, jak i człowiek są „niewolnikami” czegoś, co rozstrzygnięte zostało poza nimi. Mały mistrz to figura poety, który zdumiewa się i buntuje wobec takiego rozpoznania. W tomie Wszelki wypadek (ale też w innych książkach Szymborskiej) jest więcej takich wierszy, których tematem jest istnienie „zanadto w jednej osobie”, niemożność wyjścia poza własną subiektywność, forma, która oddziela nas od pozostałych istnień, choć jednocześnie – przez wspólnotę losu – jakoś nas z nimi łączy. „Czemu / nie obok ani sto mil stąd”, zastanawia się poetka w wierszu Zdumienie, „nie wczoraj ani sto lat temu / siedzę i patrzę w ciemny kąt / – tak jak z wzniesionym nagle łbem / patrzy warczące zwane psem?”. A w zakończeniu tomu, w wierszu Pod jedną gwiazdką, składa znamienne wyznanie: „Przepraszam wszystko, że nie mogę być wszędzie. / Przepraszam wszystkich, że nie umiem być każdym i każdą”.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się