fbpx
z Olgą Stanisławską, ks. Adamem Bonieckim, ks. Tomaszem Węcławskim oraz Adamem Zagajewskim rozmawia Łukasz Tischner, Krystyna Strączek luty 2007

Duchowy atlas świata

Zapewne nie uda nam się wyczerpać tytułowego tematu, ale wszyscy chyba czujemy, jak bardzo potrzebne jest choćby śladowe uporządkowanie chaotycznej rzeczywistości początku XXI wieku.

Artykuł z numeru

Duchowy atlas świata

Podczas naszej rozmowy o kulturze, duchowości, religiach, kształcie polityczno-społecznym dzisiejszego świata chcielibyśmy odwoływać się do problemów, które przenikają wszystkie te sfery:

 konfrontacja „starości” i „młodości” cywilizacji, kultur,

podział świata według osi Północ-Południe, czyli, najogólniej mówiąc, świat syty, wysoko rozwinięty kontra świat ubóstwa i technicznego zacofania,

detronizacja Europy, czyli dzisiejsza tożsamość  Europejczyka, dawnego pana świata, przywódcy duchowego i dyktatora kulturalnego.

Zacznijmy od ostatniej kwestii. Ryszard Kapuściński twierdzi, że współczesny człowiek  ma  aż cztery tożsamości. Po pierwsze, wyrasta w swej „małej ojczyźnie”, najbliższym otoczeniu, po drugie, jest obywatelem jakiegoś państwa, po trzecie – na przykład Europejczykiem, po czwarte wreszcie, kształtuje się jego tożsamość planetarna.

 

Chcielibyśmy każdego z Państwa spytać, kim Państwo się czują?

KS. ADAM BONIECKI OMI: Nie wiedziałem, że to będzie spowiedź… W moim przypadku dochodzi jeszcze piąta, bardzo ważna tożsamość, gdyż jestem od  ponad 40 lat księdzem i zakonnikiem, członkiem międzynarodowej wspólnoty – zgromadzenia ojców Marianów. Tożsamości wspomniane przez Ryszarda Kapuścińskiego jakoś w sobie odczuwam, choć z jednym wyjątkiem – nie czuję się członkiem wspólnoty planetarnej. Europejczykiem czułem się najmocniej, kiedy konfrontowałem się z innym światem – np. z  Afryką. Dla mnie to było przede wszystkim doświadczenie brzydoty naszej rasy – wymoczkowatych białych twarzy, gorszości fizycznej –  w kontraście do wspaniałej fizyczności murzynów. Ale jednak świat czarnych nie jest moim światem. Jestem członkiem tej wspólnoty zakonnej, ale szczerze mówiąc, tej wspólnoty afrykańskiej nie czuję. Tożsamość europejska, polska wynikają siłą rzeczy z pierwszych doświadczeń życia. Tego człowiek specjalnie nie wybiera ani się tego nie uczy – odkrywa to w sobie. Kiedy badam, skąd się wzięła moja rodzina w Polsce, okazuje się, że skądś przywędrowali, zatem nie wiem na pewno, czy jestem prawdziwym Polakiem… Są jakieś korzenie, które nikną w XV wieku czy trochę wcześniej, a potem już nie ma dokumentów.

KS. TOMASZ WĘCŁAWSKI: Ja mam poczucie coraz większej graniczności mojej tożsamości. Ta graniczność wiąże się z doświadczeniem wędrowności. To może trochę brzmieć teraz dziwnie, bo większość czasu spędzam w jednym miejscu, w Poznaniu, pracując w konkretnych okolicznościach, a jednak z tego miejsca patrząc, widząc, co się wokół dzieje, odbierając to, co przypływa i co przenika to jedno miejsce, nabieram coraz większego poczucia graniczności, wędrowności. Podobnie jak Ksiądz Boniecki planetarnej tożsamości nigdy nie miałem. Trzeba by pewno znaleźć jakieś odniesienie poza planetą, żeby ją sobie wytworzyć. Na razie mi się to nie zdarzyło,

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się