fbpx
ks. Dariusz Oko październik 2007

Wykuwanie nowego paradygmatu

Niebagatelne jest zadanie, jakie ma spełnić ta książka, bo chodzi nie mniej (i nie więcej) jak o budowanie nowego filozoficznego paradygmatu. Zaiste wiele wskazuje na to, że dotychczasowe paradygmaty: przedmiotowy (starożytności i średniowiecza) oraz podmiotowy (nowożytności) wyczerpały już swoje możliwości, a jakiegoś paradygmatu potrzebujemy zawsze.

Artykuł z numeru

Stare herezje w dzisiejszym Kościele

Potrzebujemy go, ponieważ nie możemy myśleć o wszystkim naraz i nie możemy we wszystko jednocześnie wątpić. Musimy uznać jakiś zespół podstawowych rozstrzygnięć i określeń za – przynajmniej tymczasowo – trafny, aby nasze myślenie miało jakiś kierunek, przedmiot i cel. Musimy tak czynić, nawet jeśli przypuszczamy, że część tych paradygmatycznych twierdzeń jest błędna, albo przynajmniej nie całkiem prawdziwa.

To poszukiwanie nowego paradygmatu może się podobać tym bardziej, że dokonuje się w duchu filozofowania Jacka Filka, to znaczy nie w postawie aroganckiego Besserwisserstwa, ale w pokornej świadomości, że każdy nowy paradygmat jest (i musi) być budowany na fundamencie poprzednich, zawiera w sobie ich elementy, co więcej, bez nich w ogóle nie byłby możliwy.

Rozwój kolejnych form myślenia nie polega na tym, że po wyczerpaniu się jednego modelu zostaje on po prostu odrzucony. Przeciwnie, myślenie, rozwijając nowy paradygmat, niejako absorbuje wcześniejsze formy – „esencja” myślenia starożytnego jest obecna zarówno w myśleniu nowożytnym, jak i współczesnym, rodzący się paradygmat współczesny będzie zapewne jakąś wypadkową wcześniejszej historii myślenia (s. 331).

Do projektu tego nowego paradygmatu Aleksander Bobko prowadzi nas poprzez analizę dziejów i treści dominującego dotychczas paradygmatu podmiotowego. Przytacza i analizuje poglądy Kartezjusza, Hegla, Schopenhauera, Nietschego, Heideggera, Kierkegaarda, sięga do korzeni, do św. Augustyna, ale najwięcej uwagi poświęca jednak Kantowi i  Józefowi Tischnerowi. Pierwszego można uznać (zgodnie z jego własnym określeniem) za przełomowego filozofa nowożytności, za „Kopernika filozofii”. Dzięki ukazaniu aktywnej roli zmysłowości i rozumu w procesie poznania (nie tylko umysł dostosowuje się do rzeczy, ale i rzecz dostosowywana jest do umysłu) filozof z Królewca niejako „wstrzymał podmiot i ruszył przedmiot”. Ksiądz Tischnera natomiast tę wyróżnioną pozycję otrzymuje jako czcigodny Mistrz Autora, ale też jako – w pewnym sensie, do pewnego stopnia – „Kopernik polskiej filozofii”, który poprzez odważną i umiejętną transpozycję osiągnięć myśli Zachodu na grunt rodzimy wiele w polskim myśleniu zmienił, wiele w nim poruszył i wiele wstrzymał.

Ograniczenia obecnie dominującego paradygmatu Bobko dostrzega nie tyle w wielości koncepcji podmiotu, ale w trudnościach związanych z rozumieniem i rozwiązaniem problemu zła – zarówno we wnętrzu podmiotu, sumieniu, jak w obszarze społecznym, politycznym. Nawet tak genialny filozof jak Kant musiał przyznać, że natura i źródło zła pozostają dla nas niewytłumaczalne. Tym bardziej, gdy jest ono dziełem tak rozumnej istoty jak człowiek. Podobnie Józef Tischner, przy całym swoim szacunku dla kultury i filozofii nowożytnej, czuł się zmuszony stwierdzić: „Oświecenie nie przezwyciężyło zła historii, lecz w miejsce zbrodni przesądnych wprowadziło zbrodnie oświeconych” (s. 185). Oświęcim i Kołyma, wraz z innymi obozami koncentracyjnymi, są miejscami – ilościowo i jakościowo – największych zbrodni wszechczasów. A stworzyli je ludzie, którzy byli przekonani – podobnie jak koryfeusze Oświecenia – iż realizują nakazy Rozumu, i to realizują najlepiej, bo to właśnie oni osiągają najpełniejsze, najbardziej adekwatne rozumienie świata, człowieka i społeczeństwa, jakie jest możliwe na danym etapie dziejów. Podobnie przytłaczająca większość z nich miała posiadać najlepsze rozumienie nieistnienia Boga, najlepiej potrafiła wyjaśnić Jego egzystencję jako projektowe, życzeniowe, fikcyjne spełnienie w sferze niebiańskiej mocnych ludzkich pragnień, które pozostawały niespełnione lub (w pewnych okolicznościach) w ogóle niespełnialne w sferze ziemskiej. Przy całej wrogości śmiertelnych konkurentów dwa totalitaryzmy miały ze sobą wiele wspólnego, między innymi radykalną i morderczą negację wiary w imię rozumu. To ich dziełem było też najbardziej krwawe prześladowanie religii, w tym szczególnie chrześcijaństwa . To one zrodziły zło wielokrotnie przerastające krwawe żniwo wojen religijnych i to po kilku wiekach tak szybkiego, dynamicznego rozwoju europejskiej kultury. Oświecony rozum nie zdołał temu zapobiec, przeciwnie, nieraz wszystkie jego siły zostały oddane na służbę najpotworniej zbrodniczych planów.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się