Warto z zupełnie innego powodu. Dziennik 1957–1958 nie jest zwykłym zapisem intelektualnych wędrówek pisarza, który dzieli się obserwacjami ze spotkań z włoskimi przyjaciółmi lub przyjezdnymi krajowcami, notuje wrażenia z filmów czy sztuk teatralnych lub sięgając do klasycznych tekstów – od Wojny i pokoju Tołstoja, przez Upadek Camusa, po Zamek Kafki – sam eksperymentuje z własną twórczością. Dziennik 1957–1958 to intymny portret człowieka, który – o czym czytamy bez upiększeń i z brutalnością właściwą autorowi – nie umie zapłakać po samobójczej śmierci pierwszej żony, Krystyny Stojanowskiej, śniącej mu się po nocach; to portret pisarza, który zadręcza się swoją pisarską ambicją i niespełnieniem, który kipi wręcz od emocji, czuje w sposób zwielokrotniony, ale swojej wrażliwości nie potrafi ani odpowiednio nazwać, ani zakomunikować – zamyka się tylko w pokoju, chodzi do kina „z rozpaczy” lub oddaje się myślom o nowych miłościach, nie cieszą go nawet narodziny dzieci… Cierpi, jest samotny, nieraz na granicy myśli samobójczych, w stanie swego rodzaju półżycia. Stale jednak pisze, jakby chcąc udowodnić samemu sobie, że zesłanie, wojna i emigracja – zdarzenia trwale wyryte w jego indywidualnej, ale też zbiorowej psyche – nie mogą odbić się na jego twórczości i pamięci potomnych. Dziennik 1957–1958 jest świadectwem tych zmagań – tyleż literackich, co zwykłych, prozaicznych, pokazujących pisarza jako człowieka z krwi i kości.
_
Gustaw Herling-Grudziński
Dziennik 1957–1958
oprac. W. Bolecki, M. Herling, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018, s. 361