Dzisiejszy człowiek żyje w swoim ciele (…) obcy, wykluczony, nieznający praw wiążących to ciało z wyższymi, szerszymi porządkami
Walter Benjamin, Franz Kafka: „Budowa chińskiego muru”[1]
Twórczość Michela Houellebecqa stanowi obraz dekadencji przełomu XX i XXI w., w którym echa dawnego naturalizmu łączą się z wypranym z empatii pragmatyzmem późnego kapitalizmu. Houellebecq ma za sobą studia przyrodnicze (jest z wykształcenia agronomem), co określa podstawy jego światopoglądu, formuje obraz społeczeństwa podporządkowanego zasadzie przetrwania najsilniejszego. Ten biologiczny fundament łączy on z diagnozą, iż rosnący wpływ nowoczesnej cywilizacji na życie codzienne prowadzi do upadku religii i powszechnej adaptacji do wyłącznie hedonistycznego porządku istnienia.
Zasadniczą właściwością pozbawionej wszelkich złudzeń i perwersyjnie racjonalnej antropologii Houellebecqa jest skrajny naturalizm – życie jest prostym następstwem narodzin, rozwoju, degradacji i umierania, procesem banalnie powtarzalnym, pozbawionym wzniosłości, uwikłanym w beznadziejną konieczność nieodwracalnego cyklu. Cała kultura, wszelkie próby nadawania wartości kolejnym stadiom na drodze życia, pozbawione są sensu. Determinacja zwierzęcego wymiaru życia jest bowiem tak silna, że odbiera nadzieję na inną stronę egzystencji i sprowadza ludzkie dążenia do wyjścia poza królestwo zwierząt do gry pozorów, stale kwestionowanej przez przemożną presję cielesności, która sprowadza się do „błędnego kręgu reprodukcji cierpienia” (Możliwość wyspy, tłum. E. Wieleżyńska, Warszawa 2006, s. 371).
Człowiek jako istota biologiczna nie może pogodzić się z nieuchronnymi konsekwencjami swojej natury, a zarazem jedyne, co umie im przeciwstawić, to nietrwały spektakl życia pozornie uwolnionego od konieczności umierania, której świadomość stanowi istotę człowieczeństwa. Życie beznadziejnie negujące śmierć, próbujące umknąć przed biologiczną koniecznością, łudzi pozornym pięknem. Pozbawione duchowego fundamentu jest jednak tylko chorobliwą próbą zaprzeczenia prawom natury.
Choroba opisywana z chirurgiczną precyzją przez Houellebecqa to „psychologiczny, ontologiczny i społeczny rozkład człowieka” (Cząstki elementarne, tłum. A. Daniłowicz-Grudzińska, Warszawa 2015, s. 390), stanowiący paraliżującą przypadłość późnej nowoczesności na Zachodzie. Przyczyn upadku upatruje Houellebecq w indywidualizmie, rujnującym międzyludzkie więzi, atomizującym społeczeństwa dzięki wzmocnieniu autonomii jednostki przez technologię. Istotnym wskaźnikiem jest tu kryzys relacji intymnych. Powieści Houellebecqa stanowią, pół wieku po jej triumfie, wielkie oskarżenie rewolucji seksualnej, jako czynnika rujnującego nie tylko miłość, ale w ogóle możliwość powstania trwałych więzi międzyludzkich. Warunkiem doznawania zarówno szczęścia, jak i ludzkiej godności jest dla bohaterów powieści Houellebecqa seksualne spełnienie, bycie pożądanym i zaspokajanym przez partnera albo – jeszcze lepiej – wielu partnerów. Jednakże absolutyzacja seksualnych doświadczeń degraduje inne wymiary relacji z drugim, który wraz z utratą atrakcyjności erotycznej przestaje być w ogóle interesujący.