To książka wzbogacona zdjęciami w większości wykonanymi przez samą autorkę, dzięki nim możemy przyjrzeć się opowieści w detalach. W nieistniejący już świat przenoszą piosenkarkę nie proustowskie magdalenki, ale grzanki razowe.
To właśnie one i rytualnie spożywana czarna kawa w znajdującej się w sąsiedztwie domu autorki Café Ino budzą wspomnienia o podróżach, lekturach, ludziach i emocjach, przywołują smaki i zapachy. To sposób Smith na „poszukiwanie straconego czasu”. Opowieść niepozbawiona jest charakterystycznej dla pokolenia beatników autentyczności, która nie wstydzi się naiwności. Autorce można zarzucić momentami nieznośną egzaltację znaną chociażby z Obłokobujania, tylko w zasadzie po co to robić? Dlaczego nie pozwolić jej odnajdować mistyki w literaturze czy świecie duchów nieżyjących już pisarzy i artystów? Balansowanie na granicy dwóch światów: jawy i snu, urzeka, jeśli tylko pozwolimy Smith opowiedzieć swoją historię, która mimo wszystko się obroni i stworzy odpowiednie warunki, by jej zaufać.
A stanie się tak, dlatego że najważniejsze w tej książce są stanowiące rodzaj przewodnika lektury, literatura piękna, dzięki której zwiedzanie staje się fascynujące, a rzeczywistość poddaje się literackiej weryfikacji. Według Smith to właśnie książki stwarzają świat. Nigdy na odwrót.
_
Patti Smith
Pociąg linii M
tłum. Maciej Świerkocki
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, s. 240