Także o sile i bezsile miłości. Nadzorca plantacji nadaje niewolnikom mitologiczne imiona: tak „chrześcijanin” symbolicznie cywilizuje „barbarzyńców” (jakby chcąc odwrócić to, co widzi w lustrze) – odbierając imię, tożsamość, prawo do własnego życia i historii. W Homer płonie bunt oraz umiejętność czytania: przekaże ten ogień zielonookiej Lilit. Kolor oczu jest tu świadectwem narodzin z gwałtu dokonanego na matce dziewczyny przez nadzorcę – takich „córek” jest więcej: zawiązują spisek i planują rebelię, śpiewają pieśń zemsty i pamięci. Bogactwo Europy i Stanów Zjednoczonych wyrosło na niewolnictwie, podboju, śmierci – pieśń nikogo nie wskrzesza, ale oddaje głos tym, którzy zostali go pozbawieni i zginęli bezimiennie. Księga nocnych kobiet daleka jest od morałów, fałszywych pocieszeń czy kierowania poczucia winy na bezpieczne tory, jak w wielu narracjach o niewolnictwie – biali są potworami nie dlatego, że są psychopatami, ale dlatego, że są ludźmi, a i niewolnicy nie są postaciami z czytanki dla dzieci, zakochują się, walczą brutalnie między sobą, mordują. Zło zaraża wszystkich i nie pozostawia dobrych wyjść.
—
Marlon James
Księga nocnych kobiet
tłum. Robert Sudół, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 480