Opowiadając się za tezą Martina Jaya o dalekosiężnym oddziaływaniu Szoa, badaczka kreśli konstelację głównych stanowisk związanych z podziałem pracy pamięci po Zagładzie. Przejrzysta kompozycja rozprawy, którą cechuje hermeneutyczny namysł nad tytułową kategorią, pozwala na płynne przejście od omówienia koncepcji Avishaja Margalita i zarysowania ram dla dyskursu mnemicznego do uchwycenia indywidualnych idiomów filozofów stale akcentujących potrzebę pamięci o Holokauście: Zygmunta Baumana, Hannah Arendt, Emmanuela Lévinasa, Giorgia Agambena. Osobne studium poświęca autorka roli świadka moralnego w etycznym podziale pracy oraz kontrowersjom związanym z procedurą świadczenia w dwóch procesach: jerozolimskim procesie Adolfa Eichmanna z 1961 r. oraz procesie negacjonisty Ernsta Zündla z 1985 r.
Proces Eichmanna pozwolił na zaistnienie w świadomości społecznej Izraela głosu ponad stu ofiar świadków, stał się zatem kluczowym wydarzeniem, które ufundowało stworzenie stosownej reprezentacji Holokaustu, oraz ujawnił skalę cierpień i rolę bogatego materiału dowodowego przesądzającego o kształcie postępowania sądowego. W procesie Eichmanna główny nacisk położono na nieskrępowane ograniczeniami czasowymi wystąpienia ocalonych – świadków moralnych. Proces Zündla ukazał natomiast zmianę, jaka wraz z upływem czasu i śmiercią świadków dokonała się w sferze kryminalizacji zaprzeczania Holokaustu; otóż istnieje ryzyko, że ciężar procesu zostanie przeniesiony z prawdomówności oskarżonego na prawdziwość Holokaustu i fakt Zagłady będzie musiał zostać wzięty w obronę. W procesie negacjonisty na świadków powołani zostali Rudolf Vrba i Raul Hilberg, okazali się jednak bezbronni i nie zdołali przedstawić satysfakcjonujących dowodów na to, że Zagłada faktycznie miała miejsce. Liszka wskazuje, że oddalenie roszczenia do wysłuchania i uznania moralnego świadectwa na sali sądowej w obliczu bezprecedensowej zbrodni przyczynia się do kryzysu instytucji prawa.
Liszka postuluje za Pierrem Vidalem-Naquetem nieustanną pracę przypominania o faktach, nie tym, którzy je znają, lecz tym, którzy są wymagający wobec jakości danych. Niezbędna w procesie podtrzymywania pamięci o Szoa okazuje się praca archeologiczna i archiwalna. Trud poszukiwań skutkuje uaktualnianiem informacji i stałą ekspozycją Zagłady oraz jej świadectw. Ogromną rolę w tym procesie odgrywa muzealizacja Auschwitz, która dla Agambena okazuje się fiaskiem dyslokacji doświadczenia; jednak dla Georgesa Didi-Hubermana – autora Kory – to właśnie Birkenau ujawnia żywy potencjał wiedzy o Zagładzie, której śladów nie zdążono, w odróżnieniu od Auschwitz, zlikwidować i zastąpić sztucznymi substytutami. Badaczka analizując tetralogię Agambena dostrzega niebezpieczeństwo ujrzenia w obrazie obozu paradygmatu nowoczesności, który podważa wyjątkowość Zagłady i umożliwia przejęcie „wydrążonej metafory” (s. 102) przez rozmaite dyskursy, np. radykalny ruch antyaborcyjny. Gest ten skutkuje według Dominicka LaCapry „unikaniem odpowiedzialności w odniesieniu do zobowiązań teraźniejszości” (s. 104) oraz rozmyciem pamięci o bezprecedensowym wydarzeniu jakim była Zagłada Żydów europejskich. Metafora Agambena, podobnie jak kwestia pociągania do odpowiedzialności kłamców oświęcimskich, może obrócić się przeciwko zwolennikom pamięci o Zagładzie i naruszyć z pietyzmem budowany etyczny podział pracy pamięci po katastrofie, co Liszka udowadnia w swym erudycyjnym studium.