Polska jako temat niewątpliwie należy do spraw wymagających refleksji. W praktyce często jednak rozmowy o niej – także te toczone w rodzinach – nabierają charakteru destrukcyjnego. Albo rytualnego: ja powiem swoje, ty powiesz swoje, nikt nikogo ani nie przekona, ani nawet nie usłyszy. Lub przeciwnie – zgodzimy się wszyscy, bo rozmawiamy już tylko z tymi, z którymi się zgadzamy. Rytualne zgodne narzekanie na Polskę – zwłaszcza jej politykę, w zależności od kontekstu, a to na „lewaków”, a to na „faszystów” – może też służyć temu, żeby w rodzinach ze sobą nie rozmawiać naprawdę. Ten dyżurny small talk męczy. Czasem wreszcie w niektórych rodzinach przestajemy o tym mówić, żeby nie jątrzyć.
Książka Polska na kozetce pod redakcją Anny Zajenkowskiej jest przedsięwzięciem wyjątkowym. Kilkunastu reprezentujących różne podejściach autorów spotkało się, by porozmawiać o Polsce w trybie pogłębionej refleksji. Podtytuł zbioru głosi: „siła obywatelskiej refleksyjności”. Większość z wypowiadających się to psychoterapeci pracujący z pacjentami. W omawianym zbiorze zaproszeni do współpracy autorzy używają typowych narzędzi terapeutycznych do próby zrozumienia Polski jako całości. Idea o tyle kusząca, że niejeden człowiek narzekający na „naszą chorą rzeczywistość” chciałby usłyszeć od tylu zebranych razem fachowców zarówno diagnozę, jak i propozycję wyleczenia.
Na książkę Polska na kozetce można patrzeć jak na rozmowę. Jest ona zresztą rezultatem takiego właśnie spotkania w szerszym gronie. Odbyło się ono w trakcie konferencji pod tym samym tytułem zorganizowanej wspólnie przez Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie i Instytut Analizy Grupowej Rasztów. Przyjechali na nią goście związani z międzynarodowym towarzystwem psychoanalitycznych studiów nad organizacjami (ISPSO) i OPUS, organizacją promującą rozumienie społeczeństw. Badacze z Wielkiej Brytanii: Halina Brunning, Olya Khaleelee oraz Richard Morgan-Jones, podzielili się wtedy swoim doświadczeniem w stosowaniu metody psychoanalitycznej do badania zachowań grup, organizacji i próby rozumienia całości społeczeństwa.
Uwodzicielski język
Idea, jaka kryje się za ich podejściem, jest prosta, ale i ryzykowna. Może nawet bardzo ryzykowna – bo niepokojąco wielkościowa. Czy psychologowie mogą i powinni być ekspertami od wszystkiego? Skoro jednak terapeuci grupowi, zwłaszcza w nurcie grupowej terapii psychodynamicznej, zebrali ogromne doświadczenie w opisywaniu tego, co się dzieje w grupach, można spróbować to doświadczenie przenieść na całość. Polska jest tu potraktowana jak „grupa terapeutyczna” w trakcie analizy, długoterminowa, połączona historią, mająca wspólną przyszłość, o wymienialnych pokoleniach i poczuciu ciągłości. Przykładem procesów, jakie zachodzą zarówno w małych „terapeutycznych” grupach, jak i dużych grupach „naturalnych”, są: poszukiwanie, potrzeba, idealizacja dobrego i silnego lidera, a także pragnienie demaskacji go i buntu przeciw niemu. Innym przykładem wspólnych dla małych i dużych grup procesów jest rola pamięci i odwoływanie się do wspólnej historii dla podtrzymywania ich tożsamości.