Gdy jednak taką podróż 40 lat później postanawia samotnie rozpocząć młoda warszawianka, można posądzić ją o szaleństwo. Dla Agnieszki Pajączkowskiej, kulturoznawczyni, animatorki kultury oraz twórczyni projektów fotograficznych i edukacyjnych, to złoty środek, by przejść na pozór nieprzekraczalną granicę i dotrzeć do osób, dla których czas zatrzymał się kilkadziesiąt lat temu. Jej Wędrowny Zakład Fotograficzny, mający w zamyśle służyć robieniu zdjęć miejscowej ludności, stanowił wyłącznie pretekst do rozmowy, zrozumienia ich przeszłości, usłyszenia historii, o których od dawna lub nigdy nikt nie miał odwagi mówić.
Przez pięć letnich sezonów autorka podróżowała wzdłuż granic z Litwą, Białorusią, Ukrainą, Rosją oraz przez Dolny Śląsk. Nie miała oczekiwań wobec swoich rozmówców. To sprawiło, że ludzie otworzyli się przed nią i wiedząc, iż jest tylko przejazdem, czuli, że mogą jej zaufać. Nie mając nic do stracenia, zdecydowali się opowiedzieć często bolesne historie – swoje, swoich przodków i ziem, na których mieszkali.
Wędrowny Zakład Fotograficzny oprócz autentycznej i bezpretensjonalnej historii ma jeszcze jedną zaletę: dopracowane wydanie opatrzone zdjęciami. Czytelnik jednak nie znajdzie na tych fotografiach twarzy napotkanych przez autorkę osób, lecz miejsca i symbole ważne dla poszczególnych opowieści.
_
Agnieszka Pajączkowska
Wędrowny Zakład Fotograficzny
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019, s. 384