W 1983 r. w autobiograficznym tekście zamówionym przez „New Yorkera” Stanisław Lem przyznawał: „Przystępując do pisania autobiografii, świadom jestem dwóch przeciwstawnych sił kierujących moją ręką. Jedną z tych sił jest przypadek, drugą – kształtujący życie porządek”. Próby uporządkowania biografii i twórczości autora Cyberiady podjęło się w ostatnim czasie dwoje autorów – literaturoznawczyni Agnieszka Gajewska oraz dziennikarz Wojciech Orliński.
Ścieżki badaczki
Gajewska w książce Zagłada i gwiazdy. przeszłość w prozie Stanisława Lema proponuje lekturę twórczości Lema „przez pryzmat nieustannych powrotów pisarza do przeszłości, do czasów przedwojennych, okupacyjnych i tych związanych z uchodźstwem ze Lwowa. Autor Szpitala Przemienienia wielokrotnie przywoływał bowiem w swojej twórczości katastrofę wojenną, która obróciła w popiół świat jego dzieciństwa i młodości, zmusiła do opuszczenia rodzinnego miasta, a większość mieszkańców Lwowa pozbawiła życia” (s. 8). Analizując bogatą twórczość Lema, szuka śladów historii lwowskich Żydów oraz historii samego pisarza. Czyta pierwsze, utrzymane w stylistyce realistycznej utwory oraz te pisane już w konwencji science fiction – by pokazać „artystyczną strategię Lema, która zarówno dotyczy gier z cenzurą, jak i staje się sposobem na wyrażenie przejmującego lęku i trwogi towarzyszących ofierze prześladowań, która jednocześnie stała się jednym z nielicznych ocalałych świadków zbrodni” (s. 8–9).
Badaczka ma świadomość, że Lem nigdy nie złożył pełnego świadectwa na temat swoich wojennych przeżyć. Z detektywistycznym zacięciem analizuje dostępne źródła, dysponując przede wszystkim wywiadami udzielanymi przez pisarza, w których autor Solaris kluczy, myli tropy, opowiada anegdoty. Rekonstruuje historię rodziny Lemów, korzystając z archiwów lwowskiej żydowskiej gminy wyznaniowej, archiwów miejskich czy – wreszcie – książek oraz prywatnych zapisków i korespondencji pisarza, by odtworzyć historię człowieka, który więcej zakrywał, niż odsłaniał.
Z książki Zagłada i gwiazdy wyłania się obraz pisarza, który próbuje wyrazić niewyrażalne. Człowieka, który wybiera język fantastyki naukowej pozwalający na opowiedzenie tego, na co nie pozwala konwencja realistyczna. Twórcy, który z jednej strony – „nie stał się piewcą sztetlowej wspólnoty, ponieważ niewiele wskazuje na to, że tę tradycję znał i – możemy zaryzykować stwierdzenie – że się z nią nie identyfikował” (s. 76), by z drugiej – przez całe życie unikając rozmowy o swoich żydowskich korzeniach, rozliczać się z wojenną przeszłością za pomocą języka fantastyki. Twórczość Lema, „rozpisana na tysiące stron, jest świadectwem byłej ofiary, składającej z rozbitego kalejdoskopu zdarzeń pełne grozy obrazy” (s. 46). Lem nie utożsamia się z kulturą żydowską – identyfikację uniemożliwiła mu Zagłada. Tak rozumiana żydowskość jest brakiem, pustką. Mówi jednak – poprzez swoje książki – głosem ofiary, której odebrano możliwość poznania przeszłości i dziedzictwa – bo „kamienie to za mało – najważniejsi są ludzie, a tamtych ludzi we Lwowie już nie ma” (s. 62).