Książka jest opowieścią o tożsamości prawosławnych mieszkańców Białostocczyzny, i to w skali panoramicznej, obejmującej całe stulecie. O dynamice i świeżości reportażu przesądza nie tylko osobisty ton, ale też współczesny kontekst. Wydobywanie faktów z niepamięci, stereotypów i rodzinnych legend odbywa się w ciągłym dialogu z „tu i teraz”.
W maju 1915 r. po klęskach armii carskiej w głąb Rosji wyrusza zamieszkująca zachodnie krańce imperium ludność prawosławna. O ile wówczas wydaje się ona „bierną masą” bez własnych elit, o tyle po powrocie z bieżeństwa przybiera kształt zwartej, wyrazistej grupy, mówiącej własnym głosem. I wojna światowa zmusiła ją do gwałtownej i przyspieszonej zmiany. Chłop, który od pokoleń nie wysuwał nosa poza rodzinną wieś, został wyrwany ze swojej ziemi.
Owszem, z jednej strony Bieżeństwo 1915 jest opowieścią o wykorzenieniu. Z drugiej jednak okazuje się zapisem dojrzewania świadomości swoich korzeni. Bez bieżeństwa nie sposób zrozumieć popularności jednego z najbardziej masowych ruchów chłopskich w międzywojennej Europie, czyli białoruskiej Hromady. Nie sposób zrozumieć Wierszalina i objawień proroka Ilji. Bieżeństwo pozwala też w pełni dostrzec dyskryminacyjną politykę państwa polskiego wobec prawosławnych obywateli. Uchodźctwo i pobyt w ogarniętej rewolucją Rosji rozbudziły ich oczekiwania i pobudziły do myślenia. Wracali do kraju, którego nie znali, jako „mniejszość”, obywatele drugiej kategorii.
Ta książka jest niczym brakujący element układanki. Bieżeństwo wydobyte z czarnej dziury niepamięci powraca w końcu na swoje miejsce, czyli do historii Polski XX w.
–
Anna Prymaka-Oniszk
Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016, s. 368