fbpx
listopad 2017

Robinson na Bałtyku

Kruso, debiutancka powieść uznanego niemieckiego poety Lutza Seilera, stała się nie lada wydarzeniem. Obsypana nagrodami, przetłumaczona na ponad 20 języków, doczekała się również kilku adaptacji scenicznych.

Artykuł z numeru

Dlaczego fascynuje nas wojna?

Dlaczego fascynuje nas wojna?

Trwają także prace nad jej sfil­mowaniem. Skąd sukces powieści, w której – jak mógłby powiedzieć ktoś wyjątkowo złośliwy – główny bohater najwięcej uwagi poświęca zmywaniu naczyń? Okazuje się jednak, że Seiler doskonale wyczuł potrzeby dzisiejszych czytelników, oferując im utrzymaną w nieco nostalgicznym tonie opowieść o ucieczce od świata i poszukiwaniu wolności. Bohater powieści Ed Bendler, 24-letni student ger­manistyki ze wschodnioniemiec­kiego Halle, w chwili nagłego zała­mania postanawia „zdezerterować z życia” – jedzie na wyspę Hid­densee na Bałtyku, gdzie zatrudnia się jako pomywacz w miejscowej restauracji, której personel zło­żony jest z podobnych mu życio­wych rozbitków. Jednym z nich jest posiadający rosyjskie korzenie Aleksander Krusowicz, czyli tytu­łowy Kruso – duchowy opiekun wyspiarskiej komuny, z którym Ed wchodzi w dziwną relację, balansującą na granicy przyjaźni i konfrontacji.

Skrótowy opis nie zapowiada fajerwerków, o których wspomi­nają niemieccy krytycy, porównu­jący Kruso do Czarodziejskiej góry. To oczywiście analogia nieco na wyrost, choć nie ulega wątpliwości, że powieść Seilera jest ponad­przeciętna. O jej wartości decy­dują niuanse. Choćby poetyckie doświadczenie Seilera, który opisy hiperrealistycznych, odbieranych wszystkimi zmysłami szczegółów potrafi połączyć z oniryczną, sur­realistyczną wręcz atmosferą. Nie­bagatelną rolę odgrywają kultu­rowe odniesienia – choćby do uto­pijnej Wyspy Huxleya i, rzecz jasna, Robisona Crusoe czy wspomnia­nego Mannowskiego arcydzieła, z którym Kruso zestawiane jest nie bez powodu (to poniekąd rewers Czarodziejskiej góry – z wyspą Hid­densee zamiast alpejskiego Davos, z powieściowymi odpowiednikami Castorpa, Settembriniego i Naphty oraz… z Krusem jako Kławdią).

Najistotniejsze jest jednak pomysłowe wyzyskanie miejsca i czasu akcji. Hiddensee nie jest bowiem zwykłą wyspą – na początku XX w. była głównym kie­runkiem letnich podróży berliń­skich intelektualistów, zaś w cza­sach NRD schronieniem dla nie­pokornych artystów. Hiddensee była też przez lata dla wschodnich Niemców, próbujących uciec przed socjalistycznym systemem, końcowym przystankiem w drodze na wymarzony Zachód. Akcja powieści nieprzypadkowo roz­grywa się latem i jesienią 1989 r., gdy Europa ulega przeobrażeniom poli­tycznym o doniosłym historycznym znaczeniu. Edgar staje się mimowolnym świadkiem tego poru­szenia – gdy w robociarskiej „kurtce Thälmanna” i z workiem z dede­ronu na ramieniu wyrusza z Halle nad morze, wzbudza podejrzenia wschodnioniemieckich policjantów. Kilka miesięcy później, niespełna rok przed oficjalnym zjednoczeniem Niemiec, otworzono granice – i Edgar stał się pełnoprawnym obywatelem świata.

Wolność jednych jest prze­kleństwem dla innych – Kruso, nie­potrzebny prorok, umiera. Komuna na Hiddensee okazuje się zbędną farsą – i dla tych, którzy marzyli o ucieczce na Zachód, i dla tych, którzy, jak Kruso, chcieli „chronić korzenie wolności przed zbliża­jącym się potokiem szlaki, przed lawinami o niebywałym zapachu, niebywale nęcącymi, łagodnymi szlamami o miłym wyglądzie”. Swoją powieścią Seiler zdaje poetycki raport z upadku ostatniego bastionu idealizowanej wol­ności. To świetnie opisany kres bał­tyckiej utopii.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się