Marzę o sytuacji, w której płeć autora / autorki nie będzie miała znaczenia. Niestety, chociażby zeszłoroczna edycja Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Angoulême pokazała, że do tego jeszcze długa droga. Wśród 30 nominowanych do Grand Prix nie pojawiła się żadna kobieta. Całe szczęście znaleźli się trzeźwo myślący komiksiarze, m.in. Daniel Clowes, Chris Ware, Charles Burns, Riad Sattouf, Joann Sfar, a nawet mistrz komiksu erotycznego Milo Manara, którzy oprotestowali decyzję jury. W tym roku organizatorzy obiecują poprawę. Podczas burzliwej dyskusji jeden z członków kapituły ripostował, że przecież nie zmieni się historii komiksu, tak jak nie zmieni się faktu, że większość dzieł sztuki wystawianych w Luwrze wyszło spod męskiej ręki. Takie podejście, niestety, wciąż pokutuje, blokując drogę rozwoju i kariery wielu wybitnym autorkom.
W polskim komiksie rzeczywiście jest więcej mężczyzn. Na grupach komiksowych i facebookowych forach wciąż nietrudno o seksizm; przeważają miłośnicy komiksów superbohaterskich (choć ciągle powiększa się grupa czytelników zainteresowanych powieścią graficzną), którzy z entuzjazmem komentują walory wypiętej pupy Spider Woman. Ale coraz więcej tam nas, dziewczyn, nie tylko czytelniczek, ale i autorek, które wydają swoje komiksy i aktywnie uczestniczą w ruchu zinowym.
Wydawnictwem sprzyjającym feministycznemu rodzimemu (ale nie tylko) komiksowi jest Centrala. Zdaje się, że redaktor naczelny Michał Słomka nie ma obaw przed publikowaniem pozycji niszowych i odważnych. W ofertach innych polskich wydawnictw nie znajdziemy tak wielu kobiecych nazwisk i tak wielu feministycznych pozycji. (W tym miejscu jednak gorąco polecam Tuff Ladies!)
Wydaje mi się, także jako autorce, że w naszym komiksie brakuje śmiałości i swobody wyznań, kreacji bezkompromisowych, wydzierających się z obszarów poddanych tabuizacji.
Tym bardziej cieszą takie komiksy jak Totalnie nie nostalgia. Zobaczymy, co przyniesie Istota – najnowszy projekt Aleksandry Hirszfeld i Agaty Endo Nowickiej, które do współpracy zaprosiły kilka wybitnych artystek, m.in. Adę Buchholz i Agatę Bogacką. Ma to być erotyczna powieść graficzna; manifest, afirmujący kobiecą seksualność, wolność pragnień, odwagę w ich wyrażaniu.
Mówiąc o tabu, nie mam na myśli mrocznych zakamarków duszy, raczej nasze zwykłe życie, które obfituje w drobiazgi – fantazje, do których nie potrafimy się przyznać, czy wspomnienia z dzieciństwa, których się wstydzimy tylko dlatego, że dorośli napiętnowali je jako złe, niewłaściwe, wstydliwe. To wspaniale, że Wanda Hagedorn poświęca kilka stron swojego komiksu Totalnie nie nostalgia rodzącej się dziewczęcej seksualności, płciowej ciekawości. Te sceny są obezwładniająco szczere. A to właś-nie szczerość wydaje mi się jednym z filarów dobrego, interesującego dzieła. Chciałabym, byśmy przestały się bać bycia ocenianymi.