fbpx
z Bratem Morisem rozmawia Janusz Poniewierski maj 2007

Kocham Kościół – ze wzgędu na Jezusa

Jest dla mnie rzeczą jasną, że potrzebujemy oczyszczenia. Że pogubiliśmy się i teraz musimy się odnaleźć. Trzeba wrócić do tego, o czym mówił wielokrotnie Stefan Swieżawski: że Kościół nie może być Kościołem sukcesu. Należy zacząć myśleć o Kościele jako Kościele świadectwa.

Artykuł z numeru

Nie dać Kościołowi umrzeć

W czasie rekolekcji mówiłeś, że przychodzą do Ciebie ludzie poranieni przez Kościół. Co im mówisz? Jakie dajesz świadectwo swojej wiary w Kościół? Pytam o to, bo dziś w Polsce wielu katolików – są wśród nich pewnie i czytelnicy „Znaku” – ma z Kościołem coraz większy problem…

Rzeczywiście, ludzie, z którymi rozmawiam, przeżywają trudności. Ale, prawdę mówiąc, ich źródłem są najczęściej problemy osobiste, pogmatwane życie. Kościół jest gdzieś tam w tle…

Choćby jako miejsce, w którym mogliby szukać ratunku, a go tam nie szukają?

Zaraz, zaraz. Oni przychodzą do mnie jako do prezbitera, zakonnika, członka Kościoła! Szukają księdza. Jest w nich ogromny głód i wielkie pragnienie Boga.

Jak sądzisz, dlaczego nie umieją tego głodu i pragnienia zaspokoić u siebie, na miejscu, w swojej parafii?

Jestem Francuzem, przyjechałem do Polski kilkanaście lat temu. I, pamiętam to dobrze, moim pierwszym odczuciem był zachwyt. Zachwyciła mnie wiara Polaków. Spotkałem tu wielu rozmodlonych, prawdziwie wierzących ludzi – i świeckich, i duchownych. Potem, kiedy tu zamieszkałem, zacząłem dostrzegać coś jeszcze: klerykalizm i poczucie wyższości w stosunku do świata. Wydawało mi się – i ciągle wydaje – że niektórzy ludzie Kościoła całą swoją osobą mówią: ,,Jesteśmy najlepsi. Daliśmy światu wielkiego papieża. Jedynie u nas są pełne kościoły, wiara trwa i jest mocna…”. Opowiadano mi, jak kilka lat temu wyglądała wizyta kardynała Lustigera w jednym z polskich seminariów: powitał go tłum kleryków, młodych, prężnych, i księża profesorowie w sutannach. Jest super. Nic dodać, nic ująć.. Lustiger musiał ten swoisty komunikat odczytać, bo na koniec powiedział: ,,Pięćdziesiąt lat temu u nas też tak było. Ale przyszedł kryzys. Uważajcie!”.

Jest dla mnie rzeczą jasną, że potrzebujemy oczyszczenia. Że pogubiliśmy się i teraz musimy się odnaleźć. Trzeba wrócić do tego, o czym mówił wielokrotnie prof. Stefan Swieżawski: że Kościół nie może być Kościołem sukcesu. A my w Polsce wciąż jeszcze czujemy się ludźmi duszpasterskiego sukcesu. Należy zacząć myśleć o Kościele jako Kościele świadectwa. Trzeba wrócić do podstawowych wartości Ewangelii: miłości braterskiej, pokory, prostoty życia… Jedynym wzorem dla Kościoła jest Jezus. A przecież On, kiedy był kuszony, odrzucił tzw. środki bogate. Szatan proponował Mu sukces: zamienić kamienie w chleb – mnóstwo chleba! – i rozdać go ubogim. Albo rzucić się w przepaść – i na oczach tłumu dokonać spektakularnego cudu z udziałem aniołów. Wtedy wszyscy poszliby za Jezusem. Ale On wybrał inną drogę. Całe Jego życie było pełne prostoty. A jak to wygląda dziś w Kościele? Widzimy splendor, bogactwo, władzę. I izolację, oderwanie od życia. Pełnić pewne funkcje w Kościele to w praktyce żyć w innym świecie, za jakąś barierą oddzielającą od zwykłych ludzi.

Chcesz przeczytać artykuł do końca?

Zaloguj się, jeden tekst w miesiącu dostępny bezpłatnie.

Zaloguj się